Marek Cieślak dla SportoweFakty.pl: Dzień wcześniej było za dużo nerwowości

Duża huśtawka nastrojów towarzyszyła Markowi Cieślakowi w minioną niedzielę i poniedziałek. Jego Unia Tarnów najpierw wymęczyła wygraną z gnieźnieńskimi Orłami, by następnie rozbić Lwy z Częstochowy.

Rozczarowaniem sporego kalibru było nie zdobycia oczka bonusowego za dwumecz na ekipie Lechmy Startu Gniezno. Dlatego tym bardziej dziwi bardzo łatwe 54:36 odprawienie dużo mocniejszego w teorii Dospel CKM-u Włókniarza Częstochowa. Co się więc stało w tarnowskim obozie, że wystarczyły dwadzieścia cztery godziny, aby Jaskółki przeszły tak drastyczną metamorfozę? - Przyszła olbrzymia mobilizacja i dobrze przygotowaliśmy się pod względem mentalnym. Wiadomo, że sprzęt był ten sam. Podeszliśmy też zgoła inaczej do tych zawodów. Dzień wcześniej było w naszych szeregach za dużo nerwowości. Każdy myślał, że przebić dziesięć punktów z Gniezna to będzie bułka z masłem. Ten deszcz , który spadł w południe także trochę popsuł nam plany, bo odrobinę zmienił tor. A i błędów sporo zrobiliśmy - wyjaśnił "Narodowy".

- Doskonale wiedzieliśmy, że Gniezno na wyjazdach nie przegrywało do trzydziestu, tylko niemal wszędzie kręcili się wokół lub zdobywało więcej niż czterdzieści punktów. Od początku wiedzieliśmy, że to nie będzie spacerek - dodał.

Kilka dni przed obiema konfrontacjami szkoleniowiec Jaskółek wnikliwie przyglądał się wszystkim młodzieżowcom jakich ma do dyspozycji w tym sezonie. Jest to efektem spadku formy Mateusza Borowicza, który na tę chwilę nie ma już tak pewnej pozycji w meczowym zestawieniu jak to miało miejsce na początku rozgrywek. - Zaczęło coś się dziać. Ruszyła ta Liga Juniorów i mamy pewien przegląd sytuacji. Były jednak przedmeczowe treningi. Wyjechał cały tercet w postaci Mateusza Borowicza, Edwarda Mazura i Ernesta Kozy. Podczas tych jazd Borowicz zwyciężał za każdym razem. Poza tym ostatnio Mateusz był trochę wystraszony. Na zapleczu kadry juniorów w Rawiczu miał poważny upadek. Ja jednak nie skreślam nikogo, w dalszym ciągu wszyscy mają takie same szanse na skład - zakomunikował menedżer biało-niebieskich.

13 lipca półfinałem w Częstochowie zostanie zainaugurowana tegoroczna edycja Drużynowego Pucharu Świata. Na drodze Polaków staną m.in. Rosjanie, wśród których nie zabraknie Artioma Łaguty, podopiecznego Cieślaka z Tarnowa. W sezonie 2013 "Tiomka" przeżywa prawdziwą eksplozję dyspozycji. Wygląda na to, że szkoleniowiec Unii przywrócił żużlowe życie podporze jednemu z najgroźniejszych oponentów do finału w Pradze. - (śmiech) Co ja mam na to poradzić? Tak ewidentnie jest - uciął krótko.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: