Mateusz Kędzierski: Pewnie byłoby wam ciężko o wygraną w Rzeszowie nawet w optymalnym składzie, z Tobiaszem Musielakiem i Fredrikiem Lindgrenem, bo rzeszowianie czuli się na swoim torze podczas tych zawodów bardzo dobrze.
Paweł Jąder: Byłoby łatwiej nam wygrać z Lindgrenem i Tobiaszem, aniżeli bez nich. Tobiasz jest bardzo dobrym juniorem, a "Fredka" z meczu na mecz jechał coraz lepiej. Generalnie rzecz biorąc, razem z nimi byłaby duża szansa wygrać ten mecz, ale nie byłoby łatwo.
Tobiasza spotkał wielki pech, podczas Ligi Juniorów zaliczył upadek i doznał złamania ręki. Czy może pan podać szczegółowe informacje dotyczące jego stanu zdrowia, bo jak wiadomo pojechał pan z nim do szpitala.
- W Lesznie w środę założono mu na rękę gips, ale jego ręka wymagała operacji, którą przejdzie w piątek w Poznaniu (rozmowa przeprowadzona w czwartek - dop. red).
Jak długo może potrwać jego przerwa od startów?
- Trudno powiedzieć. Myślę, że lekarze powinni się wypowiedzieć na ten temat. Na pewno nie będzie to szybciej niż siedem tygodni.
[b] Co do meczu w Rzeszowie, pretensji nie możecie mieć chyba jedynie do braci Pawlickich, którzy znakomicie pojechali w wyścigu 12. i 14.
[/b]
- Myślę, że znaleźliśmy jakieś rozwiązania, ale stało się to za późno. Generalnie bracia Pawliccy pojechali fajnie dopiero końcówkę zawodów.
Po raz kolejny w tym sezonie zawiódł Damian Baliński. Czy ma on problem z formą, czy może chodzi tutaj bardziej o kłopoty sprzętowe?
- To nie jest tak w tym sporcie, że ktoś zapomina jeździć na żużlu. W zeszłym tygodniu pokazał, że jest wartościowym zawodnikiem (10 punktów i bonus w meczu ze Stelmetem Falubazem - dop. red.). Stać go na wiele. W meczu w Rzeszowie znowu coś tam nie zaskoczyło. Myślę, że chodzi tu o kwestie sprzętowe. Damian boryka się od początku sezonu. Ma silnik, który zakupił i będzie go próbował jeszcze przed meczem w Bydgoszczy. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie zobaczymy Damiana w takiej dyspozycji, w jakiej był przed tygodniem.
Przyzwoity występ zaliczył Mikkel Michelsen (6+1), który debiutował na tym długim i szerokim jak dla niego rzeszowskim torze.
- Pojechał przyzwoicie. Jest młodym zawodnikiem i nie stawiamy mu jakichś wygórowanych zadań. Liczę, że Mikkel znajdzie jeszcze w tym sezonie receptę na to, by jechać jeszcze szybciej w polskiej lidze. Wszyscy chcemy tego, aby zdobywał jeszcze więcej punktów. Tego mu życzę. Zdajemy sobie sprawę, że jest to trudne zadanie, ale myślę, że temu podoła i będzie nas raczył wspaniałą jazdą.
Ruszyła decydująca faza rundy zasadniczej w ENEA Ekstralidze. W niedzielę wybieracie się na mecz wyjazdowy do Bydgoszczy. Mimo osłabień na pewno powalczycie o jak najlepszy wynik.
- Na każde spotkanie jedziemy z zamiarem wygrania i zrobimy wszystko, żeby wygrać w Bydgoszczy. Na pewno nie odpuszczamy. Brakuje nam dwóch wartościowych zawodników, którzy zdobywali punkty i fajnie jeździli. Cała reszta musi stanąć na wysokości zadania. Musimy jeszcze lepiej punktować, żeby wypełnić tą lukę po chłopakach, którzy są kontuzjowani.
Na koniec chciałbym poruszyć kwestie leszczyńskiego toru. Po Lidze Juniorów chociażby trener gorzowskiej Stali - Piotr Paluch przyznawał, że ten tor nie był zbyt bezpieczny. Podobne głosy pojawiły się po niedzielnym meczu ze Stelmetem Falubazem. Prezes klubu z Zielonej Góry - Marek Jankowski mówił nawet, że może ruszyć postępowanie w tej sprawie. Co pan sądzi o tych opiniach i jak to jest z przygotowaniem toru w Lesznie?
- Podczas Ligi Juniorów byłem obecny tylko przez jeden bieg (później Paweł Jąder udał się do szpitala razem z Tobiaszem Musielakiem - dop. red.), także nie potrafię nic powiedzieć na temat toru, jaki był podczas tych zawodów. Natomiast jeśli chodzi o niedzielę, to trudno mi się wypowiadać.
Prezes Jankowski mówił na antenie Radia Zachód, że popełniono błąd w przygotowaniu tego toru.
- Na czym miał polegać ten błąd?
Goście twierdzili, że był on niebezpieczny i miał nawet sprawiać trudności w jeździe zawodnikom miejscowym. Być może jest to pokłosie tego spotkania z PGE Marmą Rzeszów, podczas którego goście nie zdecydowali się wyjechać na tor. Czy pretensje zielonogórzan odnośnie tego toru są słuszne?
- Przyjechaliśmy do Rzeszowa jako goście i też na pewno ścigałoby nam się lepiej na inaczej przygotowanym torze, niż na takim, jaki zastaliśmy. To jest prawo gospodarza i ja nie sądzę, żeby w Lesznie miały miejsce jakiekolwiek preparacje. Czy tor był niebezpieczny? Ja nie jeżdżę na żużlu i niech lepiej to ocenią zawodnicy. Nie chcę się za wiele wypowiadać na temat toru, bo nie chcę być później zbrukany za to. Powtarzam, rzeszowianie przygotowali tor, my nie wnosimy żadnych uwag, odjechaliśmy te zawody. Już przed zawodami w Lesznie, zielonogórzanie próbowali wywierać naciski na sędziego i komisarza toru. Od rana był komisarz toru i nikt bez jego zgody nie ruszał toru. Myślę, że w tej chwili jest to burza w szklance wody, która wynika z tego, że kiedyś rozdmuchano sprawę odnośnie tego meczu z drużyną z Rzeszowa. Zawody się wówczas odbyły, a goście odmówili startów. Proszę sobie obejrzeć materiał wideo z odwołanego meczu w Rzeszowie, bo chyba od tego to wszystko się zaczęło. Kto chodzi na mecze żużlowe, to nie wiem czy będzie tam widział jakieś niedogodności.