Na początku był pomysł. Niegłupi. Oto trzy kluby I ligi wystąpiły z myślą, aby wszystkie spotkania decydującej kolejki sezonu zasadniczego odbyły się o jednej porze. Tak jak to jest na przykład w naszych ligach piłkarskich. U nas jest bowiem tak, że międzyklubowe relacje przypominają wypisz, wymaluj kodeks drogowy. Czyli obowiązuje u nich we wzajemnych stosunkach zasada ograniczonego zaufania. Słowem fajnie jest, ale na wszelki wypadek jeden drugiemu patrzy na ręce. Teraz chodziło więc tylko o to, aby trzy kluby będące gospodarzami niedzielnych spotkań dogadały się i wybrały jedną godzinę. Ale to było niestety zbyt trudne. W myśl analogii, że gdzie dwóch Polaków tam trzy poglądy polityczne, gdzie trzy kluby tam przynajmniej dwie wykluczające się wzajemnie koncepcje. Tak więc na prośbę Głównej Komisji KMŻ Lublin, Ostrovia oraz łódzki Orzeł miały podały swoje propozycje. "Nasze wszystkie spotkania w czerwcu i lipcu rozpoczynały się o tej samej porze. Uważamy, że to bardzo atrakcyjna godzina ze względu na wyjazdy kibiców nad jeziora w ciągu dnia, niesprzyjające dla kibiców, zawodników i sprzętu wysokie temperatury powietrza i możliwość oglądania meczu przy sztucznym oświetleniu, którego posiadanie wymusza regulamin. Na dzień dzisiejszy trwa akcja promująca to spotkanie, na tą godzinę wynajęliśmy stadion i zamówiliśmy wszystkie służby i nie mamy możliwości zmiany tej godziny" - napisali działacze z Lublina. W ten sam deseń uderzyli w Ostrowie Wielkopolskim. "Ze względu na to, iż organizator wyznacza godzinę rozpoczęcia zawodów, Nasz klub poczynił już kroki mające na celu reklamę meczu pomiędzy ŻKS Litex MDM Polcopper Ostrovia a GKM Grudziądz (plakaty, bilbordy, ogłoszenia w radiu)" - można było przeczytać w ich piśmie.
Radość była jednak krótka, do czasu kiedy nadeszło pismo z Łodzi. A w nim stało między innymi. "Klub Żużlowy Orzeł Łódź informuje że mecz pomiędzy KŻ Orzeł Łódź - RKS Kolejarz RAWAG Rawicz nie może odbyć się później niż o godzinie 18:30.Ma to związek z decyzją Prezydent Miasta Łodzi z dnia 29.03.2013 r. mówiąca m.in. o tym że należy opuścić i posprzątać stadion (uprzątnąć reklamy, maszynę startową) do godziny 21:30. Jeżeli mecz rozpocznie się o godzinie 18:30 i potrwa ok. 2 godzin, na pracę na stadionie pozostanie jedna godzina. Jest to minimalny czas, w którym uda się uprzątnąć obiekt, a zawodnicy zdążą go opuścić. Po tej godzinie na obiekcie nie może już nikt przebywać. Gdyby ten warunek został przez Nas złamany, możemy mieć problemy aby uzyskać zgodę na organizację imprez w roku 2014. Wiązałoby się to z tym, że łódzki żużel przestałby istnieć" - tyle listy. Każdy ma swoje uzasadnione racje i każdego można zrozumieć, trudno jednak doprowadzić do wspólnego mianownika, kiedy są to racje rozbieżne. Cóż, trzeba będzie chyba pomyśleć o wprowadzeniu do regulaminu punktu, że pory rozpoczęcia meczów wyznacza centrala. Inaczej nic z tego nie będzie, bo szansa, że nasze kluby się w tej materii dogadają jest niczym trafienie szóstki w totolotka.
Ale sprawa ma jeszcze jedno, znacznie bardziej przykre dno. Oto przed ostatnią kolejką sponsor zespołu z Łodzi wyraźnie zwietrzył w wyborze godziny rozpoczęcia meczów jakiś układ, mający jego Orła spuścić z I ligi. I podzielił się swoimi rozterkami z dziennikarzem "Ekspresu Ilustrowanego". Pan Skrzydlewski powiedział cyt: - Wierzę, że po rocznej kwarantannie powrócimy do I ligi - czyli przed ostatnim, decydującym meczem w ten oto niebanalny sposób zadbał o morale swojej drużyny. Wyraźnie sugerując, że jego drużyna zostanie zdegradowana do II ligi, w wyniku zakulisowych układów. Zaiste cudowne! Na szczęście drużyna Orła to armia zaciężna, żaden z zawodników złotych myśli sponsora pewnie nie czytał, rozjechali Rawicz, a w Ostrowie nikt nikogo nie przekupił, nikt się z nikim najwyraźniej nie ułożył i na tor nie położył. Do II ligi spada obok Kolejarza Rawicz właśnie klub z Ostrowa. I co Pan na to panie prezesie, głupio trochę wyszło, co nie?
Robert Noga
P.S. Tych, których uraziło pejoratywne określenie, którego użyłem w tytule poprzednich "Bojów" chciałbym niniejszym przeprosić.