Wygrana Stali Gorzów z Betard Spartą Wrocław nie była dla nikogo zaskoczeniem, jednak rozmiar tego zwycięstwa już tak. Dla menedżera wrocławian nie ma to jednak znaczenia. - Takiej porażki się nie spodziewaliśmy, ale boli jak każda inna. Co za różnica, czy dwoma czy trzydziestoma punktami? W tej fazie to wszystko jedno - przyznał Piotr Baron.
Najbardziej kibiców z Wrocławia zawiedli Zbigniew Suchecki i Peter Ljung, którzy nie zdobyli ani jednego punktu. Poza tym także juniorzy sobie nie poradzili. Jedno "oczko" w biegu juniorskim zdobył Patryk Dolny. Trener wrocławian daleko nie szuka usprawiedliwień. - Zera były, bo przyjeżdżali na czwartym miejscu. Nie byli dobrze spasowani, popełniali błędy i stąd takie rezultaty - skwitował.
Przegrana z "żółto-niebieskimi" jeszcze bardziej oddaliła Spartę od utrzymania w ENEA Ekstralidze. Wrocławianie będą musieli nie tylko wygrać z Lechmą Startem Gniezno, ale i oglądać się na wynik spotkania składywęgla.pl Polonii Bydgoszcz i PGE Marmy Rzeszów. To właśnie ci drudzy walczą z "żółto-czerwonymi" o pozostanie w elicie. "Żurawie" są nad kreską, mając jeden punkt przewagi nad ekipą z dolnośląskiego. "Spartanie" zapowiadają walkę z "Orłami" z Gniezna. - Mamy jeszcze jeden mecz u siebie z Gnieznem. Musimy zrobić wszystko, aby pojechać dobre zawody - stwierdził opiekun wrocławskiej drużyny.
Były żużlowiec zapewnia, że wraz z zawodnikami poczynią wszelkie starania, by być optymalnie przygotowanymi i swoją część wypełnić, by potem czekać na dobre wieści z Bydgoszczy. Nikt ze Stadionu Olimpijskiego nie myśli zbyt wiele o rzeszowianach, mających spore szanse na zwycięstwo, które zamknie wrocławianom drogę do bezpiecznej pozycji. - Spotkamy się w piątek, pojeździmy i spokojnie przygotujemy się na niedzielny mecz - zakończył Piotr Baron.