Jak będzie lepiej, to podejmę rękawicę - rozmowa z Tomaszem Piszczem, zawodnikiem Lubelskiego Węgla KMŻ

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tomasz Piszcz dostał szansę od działaczy Lubelskiego Węgla KMŻ. Zawodnik, który w ostatnich latach startował głównie w Anglii, zastanawia się nad swoją przyszłością w żużlu.

Michał Gałęzewski: Zostałeś niejako "odkurzony" przez klub z Lublina. Co sądzisz o swojej aktualnej dyspozycji?

Tomasz Piszcz: W zeszłym roku miałem poważny wypadek i się po nim leczyłem. Było mi ciężko wrócić, ale co będę robił dalej? Muszę się zastanowić.

Serca do walki chyba jak zawsze ci nie brakuje...

- Jestem waleczny, ale nie ma punktów. Nikt nie bije braw za samą walkę. W Gdańsku wyszło to, że nie mam w tym roku doświadczenia na meczach wyjazdowych i trudno mi podjąć decyzję odnośnie ustawień. Nie oszukujmy się, parę lat temu taki tor by mi nie przeszkadzał i bym się tylko nim cieszył, a teraz było ciężko.

W jednym z wyścigów wyraźnie wygrałeś start. Ten element też może być jeszcze twoją dobrą stroną?

- Brakowało mi na dojeździe, popełniałem błędy na trasie, a motor utrudniał mi jazdę. Samymi startami się nie wygrywa, one tylko mogą pomóc.

Tomasz Piszcz chce pokazać się na polskich torach
Tomasz Piszcz chce pokazać się na polskich torach

W niedzielę jechałeś w Gdańsku. Wspomnienia ze startów w Wybrzeżu wróciły?

- Tak, bo tutaj jest zawsze taka miła atmosfera. Dużo znajomych ludzi ciągle jest przy żużlu i się nie zmienia. Byłem w Wybrzeżu bardzo dawno. Bardziej wspominam 2001 rok, w którym awansowaliśmy do Ekstraligi z Krzysiem Cegielskim i Nickim Pedersenem w składzie. Nie mówię, że nie chciałbym tu wrócić, ale na razie nie dla mnie ta kiełbasa. Musiałbym zapracować sobie na to, by jeździć w takim klubie.

Jaki jest twój cel na ten sezon i co ciebie motywuje do jazdy?

- Moim celem jest pokazanie, że potrafię jeździć. Na razie nie mogę go osiągnąć. Nie wiem czy zostało mi parę meczów, czy nie. Na wyjazdach jest ciężko, bo długo nie jeździłem, a tu nie jeżdżą pionki. Jeden błąd, czy dwa i z pierwszej pozycji ląduje się na ostatniej i zamiast radości jest smutek.

Takie wyniki nie zniechęcają ciebie do żużla?

- Tak bym tego nie nazwał, bo samemu trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy widzi się zielone światełko w tunelu. Jak będzie lepiej, to podejmę rękawicę.

Ubiegły sezon zakończyłeś przedwcześnie…

- Wracam po kontuzji, która mi się przytrafiła w lipcu ubiegłego roku. Miałem wypadek w Anglii i było nawet podejrzenie złamania kręgosłupa. Ciągle mi doskwiera ból, ale walczę i za rok dojdę do pełni sprawności.

Piszcz wróci do gry?
Piszcz wróci do gry?

Nie masz obecnie problemów z kondycją?

- Nie, gdyż cały czas jestem w ruchu. Lubię sport i nie mam z tym problemów. Gorzej z płynnością jazdy. W tym roku próbowałem jeździć na początku sezonu, szukałem klubu, ale druga liga mnie zniechęca. Wiadomo jak jest... Teraz trenuję systematycznie w Lublinie, ale nie mam okazji do testowania ustawień na innych torach. Gdy zawodnik jedzie u siebie, to z zamkniętymi oczami wie co ma robić.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

W ostatnim czasie byłeś bardziej zawodnikiem angielskim niż polskim. Skąd taki pomysł na dalszą karierę?

- Właśnie nie wiem czy to nie był wielki błąd, bo zapomniano o mnie w Polsce i obecnie to mi przeszkadza. Nikt nie porównuje wyników angielskich do polskich. Chciałem to zmienić, ale zabrakło mi czasu. W ubiegłym roku miałem operację zimą, rzuciłem się na Elite League i się nie powiodło. Woziłem punkty, ale ani ja, ani włodarze klubu nie byliśmy zadowoleni z mojej postawy. Wszystko zakończyło się kontuzją i dalej się to ciągnie. Przede mną zima i wtedy sobie odpowiem na pytanie co dalej.

Chciałbyś jeździć w pierwszej lidze w przyszłym sezonie?

- Zobaczymy, ciężko powiedzieć. Na pewno nie dla mnie ENEA Ekstraliga (śmiech). Nie żyjmy optymizmem i marzeniami, tylko trzeba na to popracować. Czuję, że nie brakuje mi siły do walki. Trochę porażek przez własne głupie decyzje ostatnio miałem i to się za mną ciągnie.

Źródło artykułu:
Komentarze (15)
Andrzej M
4.09.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Heh,pamiętam pierwszy start Tomka w barwach Lublina na naszym torze.Miał taki brązowy kombinezon , chyba jeszcze ze szkółki .Taśma poszła w górę a Tomek zaliczył efektowną świecę.....ktoś z try Czytaj całość
Król Ostrów
3.09.2013
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
jaco tobie nigdy nie zdarzyl sie blond taki idealny jestes jak mi sie przytrafi to odrazu wytykacie niemyli sie ten co nic nie robi  
avatar
TYLKO MOTOR
3.09.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tomku żadna liga nie hańbi :) Zobacz jak w zeszłym roku "Puzon" punktował ;) i od razu 1 liga sie odezwała... może trzeba raz zrobić krok w tył, objeździć się by potem zrobić 2 w przód? :)  
avatar
Kacyk
3.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powodzenia Tomek.  
avatar
Szwej4
3.09.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pamiętam jak Tomek wprowadził nas do 1 ligi po degradacji, Fantastyczny zawodnik i człowiek przede wszystkim. Powodzenia :)