Przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego rzucił hasło: Od 2015 najprawdopodobniej tylko juniorzy wychowankowie na pozycjach juniorskich we wszystkich ligach. Myliłby się ten, kto by pomyślał, że Piotr Szymański naprawdę chce tak zrobić. To kolejna sonda, w której przewodniczący najpierw chce sprawdzić, co środowisko sądzi na ten temat. Przedstawiciele klubów ostro skrytykowali to posunięcie. Nie ma się co dziwić, skoro od lat hołdują zasadzie, że lepszy tańszy junior zagraniczny, niż droższy wychowanek. Prawda jest jednak taka, że "pomysł" Szymańskiego od kilku już lat powinien obowiązywać w polskiej lidze. Czym różni się dzisiejszy żużel od tego z przełomu XX i XXI wieku? Tym, że wcześniej na pozycjach juniorskich mieliśmy w składzie każdego klubu ekstraligowego zawodników, którzy byli w stanie przesądzić o losach spotkania. Ale nie jednym punktem zdobytym niespodziewanie na słabszym seniorze pary przeciwników. Zdobywali systematycznie w okolicach 10 punktów. Robili to, bo kluby stawiały na ich rozwój. Wiązało się to co prawda z inwestycjami w zawodników, ale na trybunach zasiadało też więcej kibiców, którzy chcieli identyfikować się ze "swoim" chłopakiem z sąsiedztwa, którego punkty cieszyły dwa razy bardziej, niż punkty zagranicznych gwiazd kontraktowanych do składu na sztukę.
Wałkuję ten temat od kilku lat. Ciągle jednak słyszymy, że nie stać nas na takie rozwiązanie, bo jest za drogie. Z drugiej strony kluby lekka ręką płacą za zagraniczne gwiazdy ponad 2 miliony złotych rocznie. Jeżeli do tego dołożymy pytanie prezesa Stali Gorzów to dojdziemy do wniosku, że zapętlenie w zakresie finansowania polskich klubów sięgnęło granic absurdu. Nie chcemy szkolić, bo jest za drogo, ale płacimy drogim zagranicznym gwiazdom. Na pytanie prezesa Zmory: Szkolić dla sztuki czy mieć najsilniejszą ligę świata? - odpowiedziałbym pytaniem: A czy stać nas na najdroższą ligę świata? Moim zdaniem nie. Skoro gorzowski klub do dzisiaj spłaca zadłużenie, skoro Start Gniezno mówi o ponad milionowym długu, a sytuacja finansowa innych klubów również nie jest najlepsza, to uważam, ze lepiej przeznaczyć pieniądze na szkolenie młodzieży, z nadzieją, że wkrótce będzie osiągała sukcesy na arenie międzynarodowej, niż hołdować zasadzie "zastaw się, a postaw się" i chwal się najdroższą ligą świata. Oczywiście argumenty przeciwników tego rozwiązania również są słuszne. Ich wątpliwości dotyczą między innymi tego, co ze zdolnymi juniorami, którzy nie będą mogli przejść z niższej ligi do Ekstraligi. Mogą. Pod pozycje seniorskie. Wszystko to będzie się oczywiście odbijało generalnie na poziomie ligi. Powtarzam jednak pytanie: czy kluby stać na najsilniejszą ligę świata? Moim zdaniem nie.
Czy przewodniczący GKSŻ zdecyduje się na wprowadzenie tego pomysłu? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne. Obecnie jest w komfortowej sytuacji. To prezes PZM decyduje o tym, kto jest przewodniczącym GKSŻ. Zasada wyboru została zmieniona na zasadę mianowania i przewodniczący Szymański nie musi się już tak bardzo martwić o zdanie klubów, jak to bywało w latach poprzednich. Decyzja w tej sprawie będzie również odpowiedzią na pytanie, czy chcemy, aby polski żużel był jedną wielką "zgodną" rodziną, czy też warto czasami podjąć odważną decyzję, która w dłuższej perspektywie przyniesie korzyści.
Damian Gapiński
A kto wam kazał wprowadzać KSM. Którym zmusiliście zawodników do wędrówek po klubach. Teraz dobry junior często szuka klubu, bo we własnym się nie mieści, albo szuka w Czytaj całość
Nie wnoszący nic do dyskusji...
1. Argument o większej liczbie kibiców na trybunach gdy jadą swoi..
Bardzo proszę- Panie Damianie PAŃS Czytaj całość