Jacek Gajewski: Sędzia musiał znaleźć winnego
Wiele kontrowersji wzbudziło wykluczenie Krzysztofa Jabłońskiego. Zdaniem Jacka Gajewskiego sędzia miał tak naprawdę związane ręce. Bez względu na podjętą decyzję, spotkałby się bowiem z krytyką.
Michał Wachowski
Do wspomnianego zdarzenia doszło w 13. wyścigu finału pomiędzy Unibaksem Toruń a Stelmet Falubazem Zielona Góra. Adrian Miedziński po kontakcie z Krzysztofem Jabłońskim upadł na tor, a sędzia został zmuszony do przerwania wyścigu. Zdaniem prezesa Stelmet Falubazu, Marka Jankowskiego, z powtórki biegu wykluczony powinien być zawodnik Unibaksu Toruń.
Inne zdanie prezentuje natomiast Jacek Gajewski. Jego zdaniem każda decyzja arbitra wiązałaby się z krytyką ze strony torunian lub zielonogórzan. - Obojętnie czego nie zrobiłby sędzia, dla jednej strony byłaby to sytuacja dobra, a dla drugiej krzywdząca. Gdyby do upadku doszło na pierwszym łuku, to sędzia powtórzyłby bieg w pełnym składzie. Jako, że działo się to na trzecim okrążeniu, to sędzia musiał znaleźć winnego przerwania tego wyścigu - wyjaśnił ekspert naszego portalu.Jacek Gajewski nie chciał jednocześnie wskazać, czy popiera decyzję o wykluczeniu Krzysztofa Jabłońskiego. - Czasami w sporcie bywa tak, że zawodnicy w tak zwany sposób szukają przewinień. Ktoś może interpretować to w taki sposób, że Adrian szukał tego faulu i był przygotowany na upadek, który jak było widać, był z jego strony kontrolowany. Z drugiej strony można mówić, że został potrącony przez Jabłońskiego i to ten kontakt spowodował upadek. Jakieś prywatne zdanie na temat tego zdarzenia mam, ale nigdy nie byłem sędzią i warto byłoby chyba, gdyby jakiś autorytet sędziowski się na ten temat wypowiedział. Na tę chwilę w polskim żużlu takich jednak nie ma, a nawet gdyby takie autorytety były, to raczej głośno by się nie wypowiadały. Podejrzewam, że nawet zawodnicy, którzy jeżdżą, w zależności od tego, jaki plastron mają na kombinezonie, w różny sposób by się wypowiadali - dodał.
W trakcie pierwszego meczu o trzecie miejsce, w którym Unia Tarnów podejmowała Dospel Włókniarz Częstochowa, sędzia pokazał aż dwie żółte kartki. W spotkaniu finałowym czerwonego kartonika dla Adriana Miedzińskiego domagał się natomiast prezes Marek Jankowski. Zdaniem Jacka Gajewskiego, wspomniany przepis o kartkach jest niejasny i niedopracowany. - Już w okresie zimowym, gdy ten przepis się pojawił, mówiłem, że będzie on martwy. Teraz w końcówce sezonu słuszność tego przepisu jest chyba na siłę udowadniana, co widzieliśmy choćby na przykładzie meczu w Tarnowie. Tak jak się spodziewałem, jest to przepis z którego sędziowie rzadko korzystają. Jest to też kwestia dużej interpretacji i ogólnikowości, bo pytanie jest takie: jaki faul na tę kartkę się kwalifikuje, a jaki już nie. W tych dyscyplinach, gdzie te kartki występują, zawsze pojawiają się takie pytania i problemy - stwierdził.
Zdaniem Jacka Gajewskiego, przepis o kartkach jest w końcówce sezonu na siłę używany
Żużlowy kalendarz ścienny na rok 2014 dostępny w sprzedaży ONLINE! Polecamy wszystkim kibicom!KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>