- Wydaje mi się, że wynik tego spotkania jest całkiem niezły. Nie jest to zbyt duża przepaść punktowa po tym pierwszym meczu. Mieliśmy świadomość tego, że w Toruniu nie będzie łatwo dlatego, że gospodarze doskonale wiedzą jak jedzie się na tym torze, bo znają go i potrafią wykorzystać ten atut. Teraz szykuje nam się całkiem fajne widowisko w Zielonej Górze. To na pewno będzie też zacięty mecz godny finału. Zobaczymy jak się poukłada ten rewanż - powiedział po zakończonym niedzielnym spotkaniu Jarosław Hampel.
W pierwszej fazie spotkania torunianie prowadzili po piątym biegu różnicą dziesięciu punktów. Jak przyznaje lider Stelmet Falubazu, nie wprowadziło to w szeregi zielonogórzan nerwowości ani zamieszania. - Było w miarę spokojnie. Nie było paniki i takich olbrzymich nerwów, a to chyba dobrze, bo w końcówce spotkania lepiej walczyliśmy o wynik. Myślę, że ten pojedynek był dla nas dość udany. Torunianie jechali u siebie, więc to, że wynik w pewnym momencie był dla nich korzystny, to nic nadzwyczajnego. Wiedzieli jak wykorzystywać atut własnego toru, a my i tak nie poddawaliśmy się do samego końca. Z tej ich przewagi potrafiliśmy zakończyć to spotkanie przegrywając je jedynie trzema punktami.
Zawodnik przyznał, iż tor sprzyjał dobrej walce, jednak on sam nie był w stanie ścigać się w miarę swoich możliwości. - Tak, można było się pościgać. Miałem dobre starty, ale nie mogłem rozpędzić się na dystansie. To był mój największy problem. Wszystkie te biegi były nie na sto procent u mnie. Nie mogłem po prostu nawiązać bezpośredniej walki, bo czułem, że ten motocykl nie jest aż tak szybki. To jest przykład na to, że nie był to łatwy pojedynek - dodał.
Żużlowiec gości zdobył dziesięć "oczek" w pięciu startach. Czy był zadowolony ze swojej postawy? - Spoglądając w program można zauważyć, że punktowaliśmy w drużynie w miarę równo na tym samym poziomie. Nie ma najmniejszego sensu patrzeć teraz na to kto w którym biegu mógł pojechać lepiej czy gorzej. Wynik jest taki jaki mamy i nastawiamy się bojowo do meczu rewanżowego. W pojedynkach te biegi szybko uciekają i nie ma czasu na błędy i pomyłki. Jak coś się przytrafi to odbija się to od razu na wyniku. Tak to wygląda w finałach gdzie jadą dwie najlepsze drużyny. Nie ma w biegu słabych zawodników i to powoduje, że można szybko go przegrać. W kontekście meczu wyjazdowego ten wynik, który mamy cieszy.
Czy zdaniem Hampela trzy punkty straty przed meczem rewanżowym to dużo? - Przegrana trzema oczkami nie smuci. To powoduje, że mecz finałowy w rewanżu będzie niezwykle ciekawy, zacięty, a my zrobimy wszystko żeby wygrać - zapowiedział.
Żużlowy kalendarz ścienny na rok 2014 dostępny w sprzedaży ONLINE! Polecamy wszystkim kibicom!