W sytuacji, gdy bieg z powodu upadku jest przerwany na trzecim okrążeniu, arbiter nie ma prawa powtórzyć go w czteroosobowym składzie. W trakcie 13. gonitwy niedzielnego finału wykluczono Krzysztofa Jabłońskiego, który przyczynił się do upadku Adriana Miedzińskiego. Decyzja ta spotkała się z licznymi pretensjami ze strony Stelmet Falubazu Zielona Góra.
- Uważam, że sędzia miał bardzo trudną do podjęcia decyzję, ponieważ moim zdaniem ani Krzysiek Jabłoński, ani Adrian Miedziński nie dopuścili się żadnego faulu. Ktoś jednak musiał zostać w tym przypadku wykluczony, bo wypadek nie zdarzył się na pierwszym łuku. Co do głosów o możliwości powtarzania wyścigów w pełnej obsadzie, kiedy wypadek będzie miał miejsce w dalszej części biegu, to ja od dawna o tym mówię. Choć czułem się w tej kwestii osamotniony, to teraz cieszę się, że pojawia się więcej takich głosów, bo uważam, że są sytuacje o wiele łatwiejsze do wskazania winnego na pierwszym łuku niż na kolejnych, a jednak wyścigi te są powtarzane w czwórkę. Mam nadzieję, że podobnie jak w wielu innych kwestiach się udało, tak i z tą uda mi się przekonać w odpowiednim czasie odpowiednie osoby, by ten przepis wszedł w życie - powiedział Krzysztof Cegielski.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Ekspert SportoweFakty.pl nie zgadza się do końca ze stwierdzeniem Sławomira Kryjoma, który powiedział, iż wszystkie decyzje podejmowane w niedzielę przez sędziego były słuszne. - Ja nie jestem przekonany decyzjami odnośnie wykluczenia Pulczyńskiego w drugim wyścigu, jak i później Jabłońskiego. Sędzia musiał jednak w tych wyścigach kogoś wykluczyć. Ewidentnie kierował się podobnymi przesłankami i był konsekwentny, bo wykluczał tych, którzy atakowali - zauważył.
Jak zaznacza Krzysztof Cegielski, zaledwie 3-punkowa wygrana Unibaksu Toruń nie jest dla niego większym zaskoczeniem. - Wydawało się już przed meczem, że torunianie nie będą mieć łatwej przeprawy. Składy obu drużyn są bardzo wyrównane, zawodnicy w większości przypadków są akurat w bardzo dobre formie, więc o wyniku decyduje dyspozycja dnia, detale, szczegóły i szczęście. To ostatnie tego dnia było chyba podzielone po równo. Stąd taki wyrównany wynik - stwierdził.
Spore znaczenie dla losów spotkania mogła mieć gonitwa, w której zielonogórzanie wygrali 5:0. - Na pewno nie był to moment łatwy dla torunian i później już nie udało im się wrócić do wcześniejszej przewagi. Warto wgryźć się jednak w szczegółową zdobycz poszczególnych zawodników, a tutaj oczywiście z małymi wahaniami, ale jednak każdy pojechał mniej więcej tak, jak wygląda obecna forma i możliwości, bez wielkich sensacji - podsumował Cegielski.
Może ty obejrzyj ją dokładnie od 0:12:49 i wytłumacz jak Adamczewski będąc z przodu i jadąc cały czas tym samym torem jazdy mógł Czytaj całość