Pierwsze spotkanie finałowe, które rozegrano na Motoarenie, zakończyło się trzypunktową wygraną torunian. Faworytem do zwycięstwa w rewanżu i sięgnięcia po Drużynowe Mistrzostwo Polski jest wobec tego Stelmet Falubaz Zielona Góra. Żużlowcy Rafała Dobruckiego nie zamierzają popadać jednak w hurraoptymizm. - Rezultat jest sprawą otwartą, bo to są aż i tylko trzy punkty. Wszyscy wiemy jaki był wynik pierwszego meczu w Toruniu, ale nie ma sensu się na tym skupiać. Każdy musi pojechać na sto procent. Unibax to drużyna, która w każdym momencie może zaskoczyć i wygrać. My skupiamy się na tym, żeby odjechać dobre zawody - podkreślił Piotr Protasiewicz w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Sporym zmartwieniem trenera Dobruckiego jest postawa Jonasa Davidssona. Zawodnik ten nie zdobył w pierwszym spotkaniu finałowym ani jednego punktu. Zdaniem Protasiewicza, Szwed może zrehabilitować się w meczu rewanżowym. - Wygrywamy razem i razem przegrywamy. Jesteśmy drużyną i nie będziemy patrzeć indywidualnie na postawę zawodników. Jonas ma potencjał, potrafi dobrze pojechać i miejmy nadzieję, że odpali w tym decydującym meczu. Wszyscy będziemy trzymać za niego kciuki - zapewnił.
Zdaniem zawodnika Stelmet Faluzu wynik z rundy zasadniczej, gdy Unibax Toruń odniósł zwycięstwo w Zielonej Górze, nie ma większego znaczenia. - Z tego co pamiętam, to Jarek Hampel w decydującym wyścigu miał wtedy taśmę, a do tego jechaliśmy bez Andreasa Jonssona. To, co było cztery czy pięć miesięcy temu jest jednak nieważne. Skupiamy się tylko na niedzieli i nie ma sensu rozwodzić się nad tym, co było. Liczy się tylko to, co czeka nas w przyszłości - podkreślił rozmówca naszego portalu.
Zdaniem Protasiewicza, atutem zielonogórzan będzie nie tylko własny tor, ale i dopingujący gospodarzy kibice. Ze względu na to, że klub rozpoczął sprzedaż biletów na nową trybunę, wsparcie dla zawodników powinno być jeszcze większe niż zazwyczaj. - Kibice wspierają nas w każdym meczu, także o to jestem spokojny. Mamy najlepszą publikę w Polsce, a nasi kibice w największej ilości wybierają się na wyjazdy. Myślę więc, że w niedzielę będziemy mieli swojego zawodnika w postaci kibiców - powiedział.
Mimo swojego doświadczenia, presja nie ominie w finałowym meczu nawet Piotra Protasiewicza. - Teraz jej jeszcze nie odczuwam, ale w niedzielę, gdy będzie mecz, ta presja jak zawsze na pewno się pojawi. Zdajemy sobie sprawę z rangi nadchodzącego spotkania, ale od tego jesteśmy, żeby sobie z nią poradzić. Wierzę, że odjedziemy dobre spotkanie i oby zwyciężył lepszy - podsumował.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!