Sprawa z Zielonej Góry jest nie do przyjęcia - rozmowa z Grzegorzem Dzikowskim, trenerem Dospel Włókniarza

W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Grzegorz Dzikowski ocenił ostatnie poczynania swojego zespołu. Trener Dospel Włókniarza Częstochowa skomentował również wydarzenia z Zielonej Góry.

Aleks Jovičić: Czy emocje po niedzielnym boju już opadły?

Grzegorz Dzikowski: Na pewno tak. Potrzeba było kilku dni, by nastał spokój po tych ciężkich meczach.

Mimo, że nie udało się zdobyć medalu, to Dospel Włókniarz Częstochowa nie spisał się tak źle. Jest pan zadowolony ze swojej drużyny?

- Na pewno nie mogę narzekać na drużynę. Przez cały sezon ciężko pracowaliśmy na to, by awansować do fazy play-off i walczyć o medale. Wydaje mi się jednak, że po nieszczęśliwym dla nas pół finale z drużyny zeszło takie "sportowe powietrze". Te wydarzenia chyba odbiły się dość mocno na psychice zawodników. Brak awansu do finału miał negatywny wpływ na zespół.

Na przykładzie Włókniarza można stwierdzić, że w play-off chyba nie ma czegoś takiego jak "bezpieczna strata"?

- Terminarz i kolejność rozgrywania meczów w play-off nie za bardzo zależy od nas. Decyduje o tym układ tabeli i odpowiednia kolejność. Takie układanie, czy mamy

jechać pierwsze spotkanie na własnym torze, czy na wyjeździe może nie dać skutku.  W rundzie zasadniczej przegraliśmy szesnastoma punktami w Tarnowie, co udało nam się odrobić w Częstochowie. Teraz strata wynosiła osiem punków, co wydawało się różnicą do odrobienia. Niestety okazało się, że było to o jedno "oczko" za dużo. Mecz w Tarnowie zaczął się dla nas pechowo, jak również pechowo zakończył. Upadek Artura Czai nieco zmienił obraz całego dwumeczu. Gdyby dojechał cało do mety, to wygralibyśmy ten wyścig podwójnie. Sam upadek dla Artura był odczuwalny przez tydzień.

Spodziewał się pan tak dobrej postawy Rafała Szombierskiego po tym jak przeżył dość trudne chwile?

- Myślę, że Rafał przede wszystkim chciał zmazać plamę ze swojego ostatniego meczu, z półfinału. Dlatego też liczyłem na jego mobilizację i chęć pokazania się z jak najlepszej strony. W dużej mierze odbudował swoje zaufanie u kibiców. Jednak pozostali zawodnicy nie prezentowali wystarczającego poziomu, jak choćby w rundzie zasadniczej.

Ostatnim meczem Rafał pokazał, że potrafi wygrywać z wyżej notowanymi rywalami. Trudności nie stanowił dla niego również wymagający tor. Czy zatem po prostu nie jest mu potrzebny odpowiedni psycholog sportowy? Może problem jego zmiennej skuteczności tkwi gdzieś w głowie?

- Na pewno można spróbować wszystkich metod pomocy zawodnikowi. Jednak co do pewnych spraw, to decyzje zapadną później.

Nie uważa pan, że jeśli kartki wprowadzono w żużlu śladem piłki nożnej, to powinny mieć takie zastosowanie jak w futbolu? Tam, gdy zawodnik symulując faul nie podnosi się z boiska, to otrzymuje żółtą kartkę, a nie czerwoną...

- Dokładnie tak powinno być.

Jak pan skomentuje wydarzenia z Zielonej Góry?

- To był zbieg bardzo dziwnych okoliczności. Dla mnie jest to sprawa nie do przyjęcia. Gdybym ja ze swoją drużyną znalazł się w tak trudnej sytuacji jak Unibax, to zrobiłbym wszystko, żeby jechać. Zrobiłbym naprawdę dużo, ale na pewno nie poddałbym meczu w taki sposób. W moim pojęciu jest to niedopuszczalne. Na pewno zostaną wyciągnięte z tego konsekwencje. Jednak nie jest to mój problem.

Grzegorz Dzikowski uważa, że drużyna z Torunia nie powinna odmówić jazdy w finale DMP
Grzegorz Dzikowski uważa, że drużyna z Torunia nie powinna odmówić jazdy w finale DMP

Co może być powodem takiej samowoli klubów żużlowych w Polsce? Przecież Unibax Toruń to nie jedyny zespół, odmawiający jazdy. Wcześniej była PGE Marma Rzeszów.

- Warto by się zastanowić nad przyczynami takiego postępowania. Jednak nie ja ustalam regulamin i nie ja daję kary. Na pewno nie dopuściłbym do takiej sytuacji, jaka miała miejsce w Lesznie czy w Zielonej Górze. Pokazuje to jednak, że czasem kluby czują się na tyle bezkarne, by nie przystąpić do meczu.Być może są za małe kary? Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, dlatego wolę zostawić to bez szerszego komentarza.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: