Piotr Pawlicki dla SportoweFakty.pl: Przepraszam wszystkich, że się przewróciłem

Bardzo niepocieszony po finale DMŚJ w Pardubicach był Piotr Pawlicki. W dużej mierze to jego wypadek w ostatniej serii zaważył o tym, że Polacy nie obronili tytułu DMŚJ.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Przed ostatnią serią finału DMŚJ w Pardubicach Polacy mieli 1 punkt przewagi nad Duńczykami, którzy rzucili wszystko na szalę i nie przebierając w środkach ostrymi atakami wyprzedzali Polaków w 17 i 18 biegu. W tym drugim przypadku skończyło się to upadkiem Piotra Pawlickiego. - W ostatniej serii było dużo ostrej jazdy. Wszyscy walczyli prawie za wszelką cenę. Momentami było naprawdę groźnie. Zawodnicy nie zostawiali sobie miejsca. Wiadomo jednak, że to jest finał mistrzostw świata i w takim sporcie, jakim jest żużel, trzeba się z tym liczyć. Było trochę mokro na tej zewnętrznej na pierwszym łuku. Duńczyk wszedł pode mnie i wypchnął na zewnętrzną. Lekki kontakt był, bo mam ślad na kevlarze od koła. Może nie uderzył w motocykl, ale lekko podciął mi nogę, a wiadomo, że lewa noga jest bardzo potrzebna do płynnej jazdy. Wiadomo, że jak pojawia się kontakt, to nie ma odpowiedniego opanowania. Zostałem wybity z rytmu, wpadłem w tą mokrą nawierzchnię i niestety wywróciłem się - powiedział dla SportoweFakty.pl Piotr Pawlicki.

Wicemistrz świata juniorów wziął winę na siebie za brak tytułu mistrzowskiego Polaków. - Szczerze mówiąc, czuję się winny tego, że nie wygraliśmy złotego medalu. Mogłem w tym ostatnim wyścigu przywieźć nawet jeden punkt. Specjalnie się przecież nie przewróciłem. Nigdy tego nie robię specjalnie. Wiadomo, że zdarzają się sytuacje, że nie opanuje się motocykla i kończy się to upadkiem. Przepraszam wszystkich kibiców, trenera i kolegów z drużyny, bo w jakimś stopniu ja zawiodłem w tym finale. Pewnie, że wszyscy pogubiliśmy punkty i każdy może mieć żal do siebie - dodał Piotr Pawlicki.

Przed zawodami to Polacy byli stawiani w roli faworytów, a za najgroźniejszego rywala uważano Duńczyków. - To srebro też fajnie smakuje. Jesteśmy wicemistrzami świata w drużynie do lat 21. Wiadomo, że Polacy wymagali od nas tego, żebyśmy w Pardubicach zdobyli złoty medal. Niestety, musimy uznać wyższość Duńczyków i im pogratulować zwycięstwa. W Pradze w Drużynowym Pucharze Świata seniorów to Polacy skorzystali z jokera i zdobyli złote medale. Teraz role się odwróciły. Taki jest sport. Raz się wygrywa, raz przegrywa - wyjaśnia nasz rozmówca.

Dania była niesłychanie zmotywowana, by w końcu wygrać w tym sezonie cokolwiek z Polakami. Przegrali przecież Drużynowy Puchar Świata, a w rywalizacji IMŚJ Biało-Czerwoni obsadzili całe podium. Rewanż w Pardubicach im się udał w pełni. - Jechali naprawdę dobrze. Jedna seria dla nas tak korzystna, że odskoczyliśmy im na siedem punktów i wydawało się, że kontrolujemy zawody. Wystarczył jednak joker w osobie Michaela Jepsena Jensena za Nicklasa Porsinga i Duńczycy wrócili do gry. Tym razem obrali dobrą taktykę. Zasłużenie zdobyli złoto i gratulacje dla nich - dodał.

Piotr Pawlicki w tym sezonie zdobył srebrne medale zarówno indywidualnych jak i drużynowych mistrzostw świata juniorów. Zapytaliśmy reprezentanta Polski, czy można porównać oba sukcesy? - Można o tyle, że zarówno w IMŚJ jak i DMŚJ to złotego medalu zabrakło mi jednego punktu. Widocznie tak miało być. Czasu się nie cofnie. Teraz wiem, że mógłbym lepiej pojechać i zdobylibyśmy złoto w Pardubicach. W finałach IMŚJ też niewiele mi brakło. Patryk Dudek jechał jednak równiej i zdobył zasłużenie złoty medal, bo jest w wyśmienitej formie w tym sezonie. Mimo że złapałem wiatr w żagle w drugiej części sezonu i wygrałem dwa turnieje, w końcowym rozrachunku nie starczyło to do złotego medalu - podsumował osiągnięcia na arenie międzynarodowej Pawlicki.

Z Pardubic dla SportoweFakty.pl Maciej Kmiecik

Reprezentanci Polski nie zdołali obronić tytułu Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów.

 

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×