Powinienem być wkurzony na KSM - II część rozmowy z Markiem Cieślakiem, trenerem Unii Tarnów

W drugiej części rozmowy ze SportoweFakty.pl, [tag=6252]Marek Cieślak[/tag] odniósł się m.in. do regulaminu rozgrywek EE. Jego zdaniem przepisy, które zostały wcześniej zaakceptowane, nie powinny się teraz zmieniać.

Ewelina Bielawska: Sezon 2013 za nami. W międzyczasie trwały dyskusje odnośnie pozostawienia KSM. Czy pana zdaniem powinien on obowiązywać w polskiej lidze?
 
Marek Cieślak: Regulamin został ustalony w 2012 roku. Śmieszy mnie więc to wszystko, bo dla mnie zostało to uchwalone i nie powinno się nic zmienić. Czytałem wypowiedzi prezesa Witkowskiego, w których mówił, że nie ma o czym dyskutować, gdyż to już zostało ustalone wcześniej.

Część klubów kompletując zespół przed rokiem robiło to z myślą również o kolejnych sezonach, zgodnie z zaakceptowanym regulaminem.

- Dokładnie. Uważam więc, że ten regulamin nie może być zmieniany, bo już został uchwalony i nie ma o czym mówić. Osobiście twierdzę jednak, że ten KSM powinien obowiązywać. Bez sensu, by liga zrobiła się nierówna. Jednak nie ma tu co dyskutować, bo kiedyś ktoś ten regulamin uchwalił. Powinienem być tak naprawdę wkurzony na KSM, gdyż pracując w Zielonej Górze musiałem się przez niego pozbyć Grega Hancocka. Następnie przyjąłem tego zawodnika w szeregi mojej drużyny z Tarnowa. Tam zdobyliśmy mistrzostwo Polski i ponownie musiałem się pozbyć najlepszego zawodnika, czyli właśnie Amerykanina. Na tego Grega padło jakieś fatum, bo co chwilę przez swoją dobrą jazdę musiał wiecznie szukać sobie miejsca gdzie indziej. Człowiek wścieka się więc na KSM przez takie sytuacje.

Jak KSM mógłby wpłynąć na proces budowy Unii Tarnów?

- Pomimo faktu, iż część moich zawodników miała słaby sezon, to i tak przekraczamy już bez Grega KSM, który wynosi 44. Mimo tego, iż niektórzy moi zawodnicy słabo jechali, musiałbym ponownie z kogoś zrezygnować. Jednej drużynie więc taki KSM by pasował, innej nie. Jeżeli tak postanowiono, to niech go nie będzie. Zobaczymy co będzie się działo.

KSM wyrównał rozgrywki w tym roku czy też wpływ miały na to jednak inne czynniki?

- Ale czy te rozgrywki były rzeczywiście aż tak w tym roku wyrównane? Ja tego nie widzę. Były zacięte z jednego powodu - spadku aż trzech drużyn z ligi. Jeżeli aż tyle zespołów musiało uciekać przed spadkiem, to tworzyła się zażarta walka. Później jak okazało się, że dwie drużyny już spadły, to wówczas oddawane były punkty za darmo. Ekipa z Bydgoszczy jechała więc już w słabszym składzie. Zrobiło się to trochę niesprawiedliwe, gdyż jedna drużyna jechała do nich jeszcze w momencie kiedy ostro walczyli o pozostanie w lidze, z kolei inna otrzymywała punkty za darmo.

- Ale czy te rozgrywki były rzeczywiście aż tak w tym roku wyrównane? Ja tego nie widzę. Były zacięte z jednego powodu - spadku aż trzech drużyn z ligi - uważa Marek Cieślak
- Ale czy te rozgrywki były rzeczywiście aż tak w tym roku wyrównane? Ja tego nie widzę. Były zacięte z jednego powodu - spadku aż trzech drużyn z ligi - uważa Marek Cieślak

Powinno pozostać nadal dziesięć drużyn w tej lidze?

- Zdecydowanie nie mamy dziesięciu drużyn na Ekstraligę. To są bzdury. Tu chodzi przede wszystkim o finanse. Ani Bydgoszcz nie wyszła na tym dobrze finansowo, ani Gniezno jak widać. Spoglądając wyżej, można również zauważyć problemy klubów. Gdyby teraz się na przykład okazało, że trzeba kogoś "dorzucić" do Ekstraligi, bo powiedzmy, Unibax poszedłby do II ligi, to którą drużynę byłoby stać na to, by tam jeździć? Nie mówmy tu o drużynach spadkowych, bo oni moim zdaniem nie powinni być brani do powrotu w takim przypadku.

Oczy środowiska żużlowego niedawno zwrócone były w stronę Komisji Orzekającej Ligi, która ogłosiła kary nałożone na Unibax Toruń za odmowę startu w meczu finałowym Enea Ekstraligi. Jak ocenia pan wielkość tych kar? Czy są one równomierne z tym co się wydarzyło?

- Wiadomo, że nigdy nie powinno się zdarzyć to co się stało. Jednak z tym Toruniem to zawsze były problemy. Przypomnijmy sobie sytuację, kiedy na mecz spóźnił się Greg Hancock. Ten zawodnik spóźnił się zaledwie sześć minut, a przez gospodarzy siedemnaście tysięcy kibiców poszło sobie do domu. To jest klub, który ma ogromne ciśnienie na złoty medal i to właśnie go wykańcza. Ci ludzie aż się trzęsą, by zdobyć ten tytuł. A wszystko dzieje się przeciwko nim. Nie ma co o nich jednak mówić. Co do kar, poczekajmy i zobaczmy jaka będzie ich wielkość po odwołaniach. Może być tak, że drużyna zbuduje skład, który odrobi te minusowe punkty już w czterech meczach, licząc również punkty bonusowe. Trochę im przywalono tej kary. Ekstraliga okazała się sroga i ostra, a potem Trybunał może pozdejmować to wszystko.

Ukaranie w taki sposób toruńskiego klubu przyczyni się do uzdrowienia środowiska żużlowego?

- Uważam, że to środowisko nie będzie uzdrowione jeszcze bardzo długo. Po prostu nauczyliśmy się żyć w tym "bagienku" - teraz była afera z tym, za chwilę będzie z czym innym. Regulamin nie pomaga w tym nic. Ma tysiąc stron i nikt go nie pamięta i przez to nie zna. Potem dochodzi do dziwnych sytuacji.

Zgodnie z regulaminem na przyszły sezon, kluby będą mogły stosować zastępstwo zawodnika jedynie za lidera zespołu. Czy takie ograniczenie "zet zetki" to trafiony pomysł?

- To jest najgorszy pomysł jaki można było wymyślić. Pamiętam jak kiedyś Zbigniew Boniek krytykował ten przepis dziwiąc się, że jeździ się za zawodnika, którego nie ma. To tak jakby piłkarza nie było, a za niego się grało. Jednak jest to całkiem inna dyscyplina. W obliczu tego przepisu pada pytanie - co zrobimy w przypadku dwóch kontuzji? Dążyłoby to do stworzenia dłuższej ławki zawodników oczekujących. Jednak kto się zgodzi na to, by siedzieć na ławie? W przyszłym roku jeśli będzie zastępowany tylko ten najlepszy, będzie spora szansa na to, by stoczyć się do niższej ligi. Niech dwóch zawodników odniesie kontuzję i nie będzie kim ich zastąpić, to powstanie problem. Dlatego to zmusza kluby do tego, by mieć jednego zawodnika więcej. Nikt nie będzie chciał pełnić takiej roli, więc trzeba będzie trzymać słabszego zawodnika, który będzie w gronie drużyny w razie takiej kontuzji. Będzie on sobie zarabiał, bo trzeba będzie mu zapłacić za to, że jest. Nie robimy więc nic, by ten sport był tańszy, tylko ciągle sobie robimy utrudnienia.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: