Kamil Tecław: Jonas, sezon 2013 dobiegł końca. Jak oceniłbyś ogólnie swoją postawę w tym roku?
Jonas Davidsson: Gdyby nie słabe występy w Polsce, mógłbym być w stuprocentach zadowolony z tego sezonu. Nie zawsze jednak wszystko odpowiadało. O sukcesie często decydują detale i gdzieś zawsze jakiś szczegół uciekał. Wynik był taki, a nie inny. Trzeba wyciągnąć wnioski i w przyszłym sezonie uniknąć tych błędów.
Wielu kibiców zastanawia się, dlaczego tak dobrze spisywałeś się w Szwecji, a w Polsce nie mogłeś zdobywać odpowiedniej liczby punktów? Analizowałeś już to? Jaka była tego przyczyna?
- Ciężko odpowiedzieć na to pytanie i znaleźć konkretną przyczynę. Po prostu niektóre rozwiązania nie sprawdzały się na konkretnych torach. Owale w Szwecji znam bardzo dobrze, ale w Polsce ścigam się już przecież od wielu lat i nie powinienem mieć problemów z rozszyfrowaniem nawierzchni. Presja wszędzie jest taka sama, przeciwnicy są silni i trzeba dawać z siebie zawsze wszystko, aby wygrywać.
Miałeś w tym roku zarówno wzloty, jak i upadki w polskiej lidze. Myślisz o dalszych startach na ekstraligowych torach, czy może będziesz chciał zejść szczebel niżej? Po tegorocznych startach w Stelmet Falubazie Zielona Góra ciężko będzie ci o angaż w tym klubie.
- Nie znamy na razie reguł gry i to utrudnia rozmowy z klubami. Jeżeli któryś z ekstraligowych klubów będzie mnie chciał, to na pewno usiądę do rozmów i zobaczymy co z tego wyjdzie. W tym momencie nie wykluczam żadnego rozwiązania.
A jak wygląda twoja sytuacja kontraktowa w Szwecji? Wszystko wskazuje na to, że po zdobyciu mistrzostwa z Piraterną Motala opuszczasz klub...
- Cóż mogę powiedzieć? To nie moja decyzja i jest mi smutno z tego powodu. Trzeba się z tym pogodzić i myśleć o kolejnych celach i wyzwaniach. Przechodzę do Rospiggarny i bardzo na to czekam.
Jakie są twoje plany na najbliższą przyszłość? Myślisz już o przygotowaniach do następnego sezonu?
- Oczywiście. Już ciężko pracuje nad wieloma rzeczami i staram się co roku urozmaicić harmonogram przygotowań. Wierzę, że to wszystko przyniesie odpowiednie efekty i będę dobrze przygotowany do startów w następnym sezonie.
Co sądzisz o całym zamieszaniu związanym z rewanżowym, finałowym spotkaniem w Zielonej Górze, kiedy goście z Torunia odmówili startu w najważniejszym spotkaniu sezonu?
- Trudno w ogóle o tym mówić. Cała ta sytuacja była bardzo smutne dla wszystkich, którzy są związani z żużlem, a szczególnie dla wszystkich kibiców. To wszystko nie powinno mieć miejsca i finał Ekstraligi na pewno nie powinien zostać rozegrany w taki sposób i nie w takiej atmosferze.
Co według ciebie było przyczyną słabszej jazdy w barwach Falubazu? Co stało na przeszkodzie w dostrojeniu motocykli na torze przy W69 i skuteczniejszej jeździe w wyjazdowych spotkaniach?
- Myślę, że ten rok był dla mnie bardziej problemem ufności niż ustawień, czy silników. Mówiłem zresztą o tym wcześniej. Sezon rozpoczął się naprawdę dobrze. Pierwsze mecze napawały optymizmem, ale potem natknąłem się na kilka problemów i ta pewność siebie zdecydowanie malała. Czasami bardzo trudno jest wyjść z takiego małego dołka i to mi się właśnie przytrafiło.
A co sądzisz o częściach tytanowych? Słyszałem, że szwedzcy żużlowcy mocno zaangażowali się w ten temat, ale efekty były znikome.
- Trudno powiedzieć. Miałem kilka silników z tytanowymi częściami, ale również korzystałem z wcześniejszych rozwiązań. Nie mogę określić, które z nich były lepsze. Przed sezonem 2014 jestem jednak mądrzejszy. Wyciągnę odpowiednie wnioski i wrócę mocniejszy.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
chyba BYŁYM zawodnikiem Falubazu droga redakcjo!!!