W tym sezonie zastępstwo zawodnika można było stosować za dwóch żużlowców z najwyższą średnią. Od przyszłego roku ta sytuacja ulegnie zmianie. Zastępowany będzie mógł być tylko najlepszy zawodnik. - Przy braku KSM i ośmiu drużynach w każdej drużynie będzie przynajmniej dwóch bardzo wartościowych żużlowców. Za dwójkę czołowych żużlowców w dalszym ciągu można byłoby spokojnie stosować przepis o zastępstwie zawodnika - uważa ekspert portalu SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
Wątpliwości nie mają także przedstawiciele klubów. W przypadku kontuzji niektóre kluby znajdą się w poważnych tarapatach. Konieczne może być zatem kontraktowanie większej liczby żużlowców. - To byłoby bardzo kłopotliwe, bo wiadomo jak w tym sporcie jest. Nikt nie chce siedzieć w parkingu, zamiast jeździć. Taki zawodnik występowałby tylko wtedy, gdyby przytrafiło się nieszczęście jego koledze z zespołu - uważa trener Fogo Unii Leszno Roman Jankowski.
Wprowadzenie nowych przepisów w kwestii zastępstwa zawodnika może odbić się negatywnie na klubach pod względem finansowych. Część działaczy już teraz sygnalizuje, że znalezienie wartościowych zawodników oczekujących nie będzie łatwym zadaniem. Doskonale pokazuje to tegoroczny przykład Unibaksu Toruń, który miał duże problemy z zastąpieniem Chrisa Holdera, kiedy klub nie mógł stosować za niego zastępstwa zawodnika. - Ograniczanie liczby zawodników zastępowanych wymusza na klubach konieczność posiadania dłuższej ławki. To generuje większe koszty. W mojej ocenie powinniśmy mieć możliwość zastępowania trzech najlepszych zawodników, tak jak było to w sezonie 2012, ale według zasad liczenia średniej biegopunktowej i z zastrzeżeniem, że należy przedstawić zwolnienie lekarskie minimum na 15 dni - uważa prezes Stali Gorzów Ireneusz Maciej Zmora.
Nowe regulację mają z pewnością ograniczyć nadużywanie zastępstwa zawodnika przez kluby. Wiele osób ma jednak wątpliwości, czy w tej kwestii ktoś nie postanowił pójść o jeden krok za daleko. - Zwolnienia na 15 dni dość mocno ucinały możliwość kombinowania. W kuluarach mówi się, że kluby próbowały doprowadzić do tego, żeby zawodnicy osiągnęli niższą średnią niż żużlowiec kontuzjowany w ich ekipie. Wtedy można było stosować za niego ZZ - uważa Krzysztof Cegielski. - ZZ za jednego z dwóch liderów powodowało jego częściowe zastąpienie, ale nie dawałaby klubom większej korzyści niż normalne starty takiego żużlowca - dodaje Cegielski.
Pojawia się również pytanie, czy wszystkie kluby będą mogły pozwolić sobie na posiadanie wartościowych zawodników oczekujących. - Do tej pory mieliśmy sytuację, że niektóre kluby miały większą liczbę żużlowców. Byli tacy, którzy mogli sobie na to pozwolić. Może nie byli oni tak wartościowi jak większość składu, ale Jensen w Zielonej Górze i Michelsen w Lesznie to dość dobre przykłady. Niektórzy mieli jednego takiego żużlowca. Nowy przepis może jednak sprawić, że kluby będą chciały zabezpieczyć się jeszcze bardziej. To może z kolei wpłynąć na większe wydatki - ocenia Cegielski. - Czekamy na razie na końcowy kształt regulaminu. Liczymy, że będzie jednak obowiązywać górny KSM jako jedyne skuteczne narzędzie ograniczania wydatków. Dopiero wtedy będziemy zastanawiać się, kto w naszym klubie mógłby pełnić rolę zawodnika oczekującego - wyjaśnia z kolei prezes Ireneusz Maciej Zmora.
Czy nowe przepisy dotyczące zastępstwa zawodnika to dobre rozwiązanie? A może te obowiązujące w tym roku były wystarczające i skutecznie ograniczyły możliwość nadużywania ZZ? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach i oddania głosu w naszej sondzie.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Wówczas tacy zawodnicy jak K.Jabłoński czy Hlib mogl Czytaj całość