Wraz z zakończeniem wieku seniora, Jakub Jamróg postanowił zostać w macierzystym klubie. Walka o miejsce w składzie tarnowskich Jaskółek nie była jednak łatwa i przyjemna. Zawodnik zaledwie raz wystartował w barwach swojego klubu, zastępując wówczas kontuzjowanego Leona Madsena. W Rzeszowie zdobył tylko jedno oczko, co właściwie wykluczyło go z dalszej walki o pierwszy skład.
- Miałem zbyt ambitne plany i się trochę na tym sparzyłem. Teraz już to wiem. No cóż, tak się musiało stać. Cieszę się, że udało mi się w miarę szybko pozbierać i uciec do Łodzi, gdzie miałem okazje do startów. Na pewno nie było to mój wymarzony początek sezonu, ale nie mogłem oczekiwać nie wiadomo jakich wyników, zwłaszcza że na mnie nie stawiano i nie dano mi szansy. To utrudniło sprawę. Cieszę się, że wylądowałem w Łodzi. Ostatecznie nie wyszło najgorzej - powiedział Jamróg.
Niedługo po meczu w Rzeszowie jeździec zdecydował się na reprezentowanie pierwszoligowego Orła Łódź na zasadzie wypożyczenia. Choć jego wyniki na samym początku nie były oszołamiające, z meczu na mecz osiągał lepsze rezultaty. Zwieńczeniem sezonu było starcie z Rawiczem, w którym wywalczył okrągły komplet punktów.
Sezon 2013 przyniósł ze sobą wiele zmian. Jamróg był zmuszony radzić sobie sam ze sprzętem. Brak fachowca i samodzielne dopasowywanie sprzętu okazało się jego bolączką. Mimo tego, jest on zadowolony z usamodzielnienia i nabrania doświadczenia także w tej kwestii.
- W tym sezonie dość dużo zainwestowałem i to okazało się trochę zgubne. Miałem duży wybór silników i zacząłem wierzyć w nowe, a odstawiłem stare. Trochę czasu zajęło mi dopasowanie się do nich, dlatego tak to wyszło, że z meczu na mecz było coraz lepiej. To był także pierwszy sezon, gdy byłem praktycznie sam, bez żadnej doświadczonej osoby przy boku. Wcześniej zawsze miałem kogoś, na kim mogłem polegać w doborze przełożeń itp. W tym roku wszystkie decyzje podejmowałem sam. Myślę, że w miarę sobie z tym poradziłem. Cieszę się, że się stuprocentowo usamodzielniłem - wyjaśnił.
Poszukiwanie zagranicznego klubu nie było łatwe. Jakub wystąpił tylko w jednym meczu duńskiej Superligi. W związku z tym, korzystał z każdej okazji startów w turniejach towarzyskich. Dzięki indywidualnym imprezom, jeździec nabrał cennego doświadczenia i dodatkowych umiejętności. Kilka razy przyszło mu również stanąć na podium.
- Gdy tylko nie miałem meczu ligowego, priorytetową sprawą było pojechanie na jakieś turnieje. Cieszę się, że miałem taką okazję. Wnioski jakie z nich wyciągnąłem na pewno są takie, że jeszcze mi dużo brakuje do skutecznego ścigania się na torach angielskich czy duńskich. Potrzebuję przede wszystkim dużo jazdy, abym mógł trenować technikę - powiedział zawodnik.
Tuż po zakończeniu sezonu, ruszyły kadrowe przymiarki. Zawodnik od samego początku mówił, że interesują go starty w pierwszej lidze. Do zawodnika napłynęło wiele ofert pierwszoligowych. Nie ukrywa on jednak zadowolenia ze współpracy z łódzkim Orłem, dlatego to on będzie miał pierwszeństwo. Jamróg zapowiada, że kwestia jego przynależności klubowej wyjaśni się w najbliższym czasie.
- Byłem na rozmowach w Łodzi i wspólnie z panem Skrzydlewskim wyraziliśmy chęć dalszej współpracy. Mogę powiedzieć, że jesteśmy bardzo blisko porozumienia. W Łodzi nigdy nie było problemów z płatnościami i zawsze była wspaniała atmosfera. Pan Skrzydlewski, jeśli coś obiecał, to zawsze dotrzymywał słowa, a ja nie mam zamiaru ponownie zapożyczać się w rodzinie, tylko spokojnie przygotowywać się do sezonu. Wiadomo, że chcę się nadal rozwijać i myślę o startach w ekstralidze, ale najważniejsza dla mnie jest jazda, a nie czekanie na szansę od trenera - powiedział Jakub Jamróg.