Chris Harris swoją przygodę z polską ligą zaczynał w Rybniku. Przez ostatnich sześć sezonów reprezentował barwy innych klubów. W 2014 roku ponownie będzie ścigał się z rekinem na plastronie. - Ja nie patrzę pod tym kątem, w którym sezonie gdzie jeździł Chris Harris, tylko na styl jego jazdy, zadziorność i nieustępliwość. Rozmowy z Harrisem były bardzo konkretne, gdyż konkretne były wszystkie osoby, które w nich uczestniczyły i pomagały, również ze strony samego zawodnika. Wszystko przebiegło tak, jak Bozia przykazała - powiedział Krzysztof Mrozek, prezes ŻKS-u ROW Rybnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Jaką rolę ma mieć "Bomber" w drużynie beniaminka I ligi? - Ja znam wartość Chrisa Harrisa i wiem co ten człowiek potrafi. Jego poziom jest zbliżony do poziomu naszych pozostałych zawodników zagranicznych. Każdy ma równe szanse na jazdę w rybnickiej drużynie, a kto będzie jeździł zadecyduje trener Jan Grabowski. Nikt nie ma patentu na pierwszeństwo w składzie. Harris ma zdobywać minimum 12 punktów w meczu. On nigdy nie odpuszcza i zawsze trzyma manetkę do końca. Mimo że nie ma rewelacyjnego startu, po trasie jedzie bardzo dobrze - przeanalizował Mrozek.
Poza Harrisem, do zwycięzców ubiegłorocznych rozgrywek II ligi dołączyli też Dawid Stachyra i Dakota North. W ocenie sternika rybnickiego klubu we wzmocnieniach nie ma przypadkowości. - My niczym nie zaskakujemy. Wprowadzamy przemyślaną politykę transferową. Nie możemy zasnąć na zimę i obudzić się w marcu czy w kwietniu, bo będzie już za późno. Trzeba działać teraz, by nie być czerwoną latarnią. My musimy wejść do play-offów, a jak uda się powalczyć o awans, to podejmiemy rękawicę. W składzie brakuje nam jeszcze jednego polskiego seniora i jednego juniora i chciałbym go zamknąć jak najszybciej. Jest paru zawodników, z którymi rozmawiamy, zobaczymy jak wszystko się potoczy - przekazał prezes rybnickiego klubu.
Niektóre osoby uważają, że przez szybkie kontraktowanie zawodników, często się ich przepłaca. Prezes ŻKS-u ROW ma swoją teorię na ten temat. - Jak klub przetrzyma zawodnika, to może działać to w drugą stronę, bo im bliżej końca okresu transferowego, często wolni zawodnicy podnoszą swoje oczekiwania. My negocjujemy cały czas i chcemy doprowadzić do optymalnego rozwiązania dla obu stron. Trzeba się szanować i musi być zachowany zdrowy rozsądek na linii zawodnik - klub. Szczerze mówiąc, nie wiem czy moim sukcesem byłoby jak największe obniżenie pensji zawodnika. Przecież nie o to chodzi! Za dobrą pracę należy się adekwatne wynagrodzenie, a umowa to dobrowolne porozumienie dwóch lub więcej stron. Muszę stworzyć klub, w którym zawodnicy będą chcieli jeździć latami. Nie upieram się na kontrakty wieloroczne, bo mogą one obowiązywać przez jeden sezon, ale zawodnicy mają po jego zakończeniu chcieć pozostać. Ja nie przepłacałem zawodników i nie mam zamiaru robić tego w przyszłości - zakończył Mrozek.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
jeśli w Rzeszowie, Grudziądzu, Bydgoszczy, Łodzi i na Łotwie porobi średnio chociaż 8 Czytaj całość