ŻKS ROW Rybnik w dobrym stylu wywalczył awans do I ligi i ma wysokie aspiracje także przed kolejnym rokiem. Zespół ma być wzmocniony i nie wszyscy żużlowcy, którzy startowali dla Rekinów w minionym sezonie, przedłużą kontrakty.
Niejasna pozostaje przyszłość Michała Mitko, który tegorocznych rozgrywek nie zaliczy do udanych. Co prawda wziął udział w większości spotkań, ale nie zawsze miał powody do zadowolenia. Zakończył sezon ze średnią 1,810 punktu na bieg, prezentując nierówną dyspozycję zwłaszcza na wyjazdach. - Ciułałem punkciki po ciężkich bojach - przyznaje. - Koniec rozgrywek przyjąłem z ulgą. Niewiele mi wychodziło i wszystko wypracowywałem w mękach. Kombinowałem na wszelkie sposoby, ale skutki zwykle nie były satysfakcjonujące.
Jedną z główną przyczyn słabszej formy "Siwego" okazały się nietrafione inwestycje w silniki. - Kilka czynników składa się na całość - tłumaczy niespełna 25-letni żużlowiec. - Przede wszystkim trzeba pracować nad sobą. To, że dobrałem zły sprzęt to jedna rzecz, lecz widzę też u siebie kilka negatywnych aspektów, których kiedyś nie było, a teraz się pojawiły. Nie czułem się swobodnie na motocyklu. Zawody rozpoczynały się dla mnie często od trzeciego biegu, kiedy łapałem trochę luzu i potrafiłem wygrać. Ale to efekt nie najlepszego wejścia w sezon. Starasz się zmieniać silniki, ustawienia, a gdy nie idzie, to otrzymujesz kolejne ciosy, które cię przytłaczają. Jakoś sobie radziliśmy. Wyniki nie były tragiczne, jednak trudno nazwać je dobrymi.
Mitko zaznacza, że rybniccy działacze wywiązali się ze wszystkich obietnic. - Nie ma klubu idealnego, w którym każdy byłby zadowolony, ale u nas problemy starano rozwiązywać się wspólnie - wyjaśnia. - Nie było tematów tabu. Mogliśmy mówić, co nas boli i wychodzono naprzeciw naszym oczekiwaniom. Stworzono nam odpowiednie warunki do jazdy i myślę, że jako drużyna nie zawiedliśmy. Spełniliśmy cel, choć krakowianie deptali nam piętach. Szala przechylała się w pewnym momencie na ich korzyść, ale dzięki wyjazdowemu zwycięstwu z Wandą wróciliśmy na fotel lidera i już go nie opuściliśmy.
Nie wiadomo, czy wychowanek RKM-u pozostanie w Rybniku. Jest wymieniany jako kandydat do jazdy w drużynie Jana Grabowskiego. - Telefony się nie urywają - komentuje z przekąsem Mitko. - Jeśli są rozmowy, to raczej niezobowiązujące i trudno na tę chwilę wyrokować, do którego klubu mi najbliżej. Dalszy występy w Rybniku biorę oczywiście pod uwagę. Przy odpowiednim wsparciu ze strony klubu stać mnie na skuteczną walkę o skład. Nie wykluczam jednak startów w niższej klasie. Czekam na rozwój sytuacji i postaram się podjąć możliwie najlepszą decyzję.
Michał Mitko chciałby w przyszłym sezonie odbudować się i wrócić do formy z 2011 roku, kiedy należał do najskuteczniejszych jeźdźców II ligi, a na torze w Opolu nie zwykł przegrywać. - Kiedy byłem w formie, pojawiał się automatyzm. Wyjeżdżałem na opolski tor, odkręcałem gaz i wygrywałem wyścigi. W tym sezonie tego brakowało. Zastanawiam się nad zmianami w przygotowaniu sprzętu, ale na tym polu ważną rolę odgrywa szczęście. Mam nadzieję, że w następnym roku mi ono dopisze - kończy były zawodnik Kolejarza Opole.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!