Wprowadzenie Regulaminu Finansowego spotkało się niezadowoleniem części zawodników, którzy narzekali, że decyzje dotyczące ich zarobków, nie powinny zapadać bez porozumienia z żużlowcami. Jak pominięcie zawodników w rozmowach tłumaczy prezes Speedway Ekstraligi? - Żużel to sport bardzo niebezpieczny i wszyscy musimy mówić o obecnych i byłych zawodnikach z największym szacunkiem. Nawet olbrzymie pieniądze, które zawodnicy zarabiają, nie mogą w pełni zniwelować ich ryzyka utraty zdrowia lub życia, a to jest bez wątpienia największe dobro. Jednakże obecna sytuacja gospodarcza powoduje, że środki, jakie zawodnicy otrzymują od klubów są zdecydowanie wyższe niż ich możliwości, gdyż najwyższa klasa rozgrywkowa nie generuje już takich przychodów jak kilka lat temu. Strategia Finansowa dla klubów ekstraligi na lata 2014-2016 jest właśnie wynikiem negocjacji pomiędzy klubami. Obecnie, jak twierdzą prezesi klubów na spotkaniach, kluby stąpają po cienkiej linie, gdzie mały błąd może kosztować lokalną społeczność bardzo wiele, a mianowicie utratę lokalnego dobra, budowanego przez dziesiątki lat, czyli klubu żużlowego - powiedział dla SportoweFakty.pl Wojciech Stępniewski.
Zasady, jakie wprowadzono w Regulaminie Finansowy określają, że zawodnicy w sezonie 2014 będą mogli otrzymać maksymalnie 200 tysięcy złotych za podpis pod kontraktem i 4500 zł za każdy zdobyty punkt. Dlaczego właśnie na takim poziomie określono możliwe zarobki zawodników? - Czas, aby opowiedzieć o cyfrach, gdyż to jest dosyć istotne przy analizie obecnej sytuacji w polskim ekstraligowym żużlu i próbie odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, że ktoś wydaje więcej niż zarabia. Oczywiście należy przyjąć pewną średnią. Na początku o kosztach funkcjonowania ekstraligowego klubu żużlowego. W sezonie 2013, 10 klubów EE wydało na podpisy pod kontraktami blisko 20 milionów złotych. Tyle pieniędzy wydano w Polsce w zakresie samego pozyskania zawodników w najwyższej klasie rozgrywkowej. W EE zdobyto blisko 9600 punktów z bonusami w 98 meczach. Na te punkty kluby EE wydały następne ponad 37 milionów złotych. Łącznie mamy już 57 mln. Koszt organizacji (wynajem obiektu, wynajem wszystkich niezbędnych ustawowo służb porządkowych oraz ratowniczych, inne niezbędne koszty) jednego meczu to średnio, w zależności od klubu 60 tysięcy złotych. Przy 98 meczach to blisko 6 mln. Klub sportowy to również szkółki żużlowe. Każdy klub ekstraligowy wydaje min. 300 tys. zł rocznie na sprzęt dla adeptów, juniorów, metanol na treningi, opony dla młodych chłopaków, paliwo na dojazdy na zawody, itd. Łącznie to następne 3 miliony złotych. Do tej sumy należy doliczyć utrzymanie funduszu płac dla wszystkich pracowników klubu. Średnio na klub przyjmuje się 0,5 mln złotych z wszystkim narzutami i składkami. Daje to łącznie 5 mln złotych. Myślę, że o kilku istotnych pozycjach zapomniałem, jednakże suma powyższych daje nam łącznie ponad 71 milionów złotych, czyli ok. 7,1 mln złotych na klub. Były kluby z dużo większym budżetem, były też z mniejszym – jest to średnia - wyliczył koszty klubów Ekstraligi Stępniewski.
Przychody klubów zdaniem prezesa Ekstraligi są niewspółmierne do wydatków. - Biorąc pod uwagę statystykę, prowadzoną przez portal Sportowefakty.pl, stadiony EE odwiedziło w sezonie 2013 blisko 900.000 kibiców. Średnia cena biletu w sezonie 2013 to 22 złote. Można przyjąć zatem, ze kluby pozyskały zatem 20 mln złotych ze sprzedaży biletów i karnetów, średnio 2,0 mln na klub. Jedne mniej drugie więcej – wpływ na to ma oczywiście poziom sportowy drużyny, faza rozgrywek, pogoda, okres wakacyjny, itp. Średnio każdy klub sprzedaje powierzchnie reklamową na stadionie za ok. 1,8 mln złotych. Daje nam to 18 mln w sezonie 2013. Jedne kluby więcej drugie mniej. Do tego należy doliczyć ok. 0,5 mln na klub z w zakresie sprzedaży praw TV i Sponsora tytularnego od EE, czyli następne 5 mln zł. Obecnie łącznie mamy: 43 miliony przychodu. Do tego należy doliczyć średni 1 mln zł pozyskany od miasta dla danego klubu. To jest już 53 miliony złotych razem w zakresie przychodów. Wynik jest prosty do obliczenia: 18 milionów złotych na minusie. Jedni więcej, drudzy mniej. Dyscyplina nie generuje, zatem takich pieniędzy jakie kluby ekstraligowe konstruują budżety. Te brakujące 18 milionów kluby zaczęły pożyczać: od miast, od banków, od właścicieli. Zatem ma miejsce najgorsze z możliwych rozwiązań funkcjonowania spółki kapitałowej, czyli finansowanie bieżącej działalności obcym kapitałem. Nie inwestowanie, ale najzwyklejsze przejadanie. To jest bardzo prosta i łatwa droga do upadłości. Można porównać do sytuacji chorej osoby, której od czasu do czasu choremu przetacza się obcą krew. Tylko po to, aby wzmocnić jego organizm, ale bez gruntownej oceny choroby i konkretnego leku osoba chora nie wyzdrowieje - wyjaśnił Stępniewski.
Oczywiście koronnym argumentem zawodników jest to, że prezesi klubów sami doprowadzili do obecnej sytuacji, podpisując kontrakty, na które nie mieli pokrycia w budżecie. Prezes Ekstraligi podkreśla jednak, że zadaniem spółki nie jest wskazywanie winnych obecnej sytuacji finansowej klubów, ale znalezienie środka, który doprowadzi do poprawy kondycji klubów. - Nie chcę oceniać, kto jest winien obecnej sytuacji finansowej. Jesteśmy od tego, aby zanalizować problem i próbować jemu zaradzić. Zarząd Ekstraligi Żużlowej oraz Główna Komisa Sportu Żużlowego nie może udawać, że nie widzi problemów z bilansowaniem budżetów klubowych, że nie słyszy, co raz bardziej donośnego głosu klubów w zakresie braku pieniędzy na rynku, aby móc swobodnie realizować swoje cele. Strategia Finansowa jest dokumentem zaakceptowanym przez wszystkich Prezesów klubów EE. To jest pierwszy i najważniejszy krok w ratowaniu klubowych budżetów. Środowisko zawodników musi najzwyczajniej w świecie zrozumieć, że obecne czasy kryzysu gospodarczego powodują zawężanie możliwości pozyskiwania kapitału i sponsorów. Czasami lepiej jest mieć mniej ale pewniej, niż podpisywać z góry nie do zrealizowania kontrakty - zakończył Wojciech Stępniewski.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!