Z naszych informacji wynika, że Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk do tej pory nie zapłaciło Miśkowiakowi za żadne spotkanie, w którym ten żużlowiec wystartował w sezonie 2013. Zawodnik otrzymał jedynie większość kwoty na przygotowanie do sezonu. Nieoficjalnie wiadomo, że gdańszczanie, którym została przyznana licencja nadzorowana, muszą przelać na jego konto ponad 400 000 zł.
- Nie ma jak na razie mowy o żadnym porozumieniu w moim przypadku. Nie mam pojęcia, kiedy mogę spodziewać się pieniędzy za sezon 2013. Nie ukrywam jednak, że to dla mnie duża kwota. Zarobiłem ją na torze za wykonaną pracę i chciałbym ją otrzymać. Tak jak jednak powiedziałem, nie osiągnąłem z klubem żadnego porozumienia w tym temacie - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Robert Miśkowiak.
To właśnie kwestie finansowe zadecydowały o tym, że Miśkowiak opuścił Gdańsk i zdecydował się na podpisanie umowy z pierwszoligowym LW KMŻ. - Chciałem mieć pewność, że to, co będzie zapisane w kontrakcie, zostanie zrealizowane - podkreśla żużlowiec. - Chciałem startować w Ekstralidze. W gdańskim klubie w ubiegłym roku była świetna atmosfera i bardzo dobrze się rozumieliśmy. Współpracowałem z świetnymi ludźmi. Zakończyliśmy sezon sukcesem sportowym i miałem nadzieję, że zwiążemy się na kolejny rok. Brakowało jednak płynności finansowej. Trudno było rozmawiać o kontrakcie na sezon 2014, kiedy nie osiągnęliśmy porozumienia co do wypłaty wynagrodzenia za rok 2013 - zwrócił uwagę Miśkowiak.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
ps.plÓcio i spUłka mUwiły jaskUłki ze z plUciem uj nie spUłki buhahaahh