36-latek minionego sezonu nie zaliczy do udanych. Zakończył rozgrywki ze średnią 1,544 punktu na bieg, słabo prezentując się zwłaszcza w końcówce. Wpływ na kiepską dyspozycję miały między innymi długi, jakie posiadał wobec niego klub. Według przeprowadzonego niedawno audytu, wynoszą one 57 tysięcy złotych. - Długo szukałem ustawień na opolski tor. Gdy w końcu je znalazłem, to w meczu z Rybnikiem ten właściwie przełożony silnik odmówił posłuszeństwa - tłumaczy Stanisław Burza. - Wymagał dużych nakładów. Niestety, problemy finansowe i zaległości powodowały, że nie mogłem poczynić kolejnych inwestycji, a odbudowany silnik nie spisywał się tak, jak bym sobie życzył. Pieniądze, które dostałem przed sezonem, przeznaczyłem w całości na zakup jednego silnika i odremontowanie dwóch używanych oraz remont nadwozia. Nowy silnik kosztował 4800 euro, ale okazał się niewypałem i po kilku zawodach musiałem go odstawić na półkę. Lepszym wyjściem byłyby chyba remonty starszych, sprawdzonych motocykli. Postaram się z tych doświadczeń wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Niespodziewanie "Stanley" zdecydował się na dalsze starty w Opolu. Przyznaje, że otrzymał propozycję z innych klubów, a najkonkretniejsza pochodziła z Krakowa. - Prowadziłem zaawansowane rozmowy z Wandą, lecz temat upadł, bo postawiono tam na innych zawodników - tłumaczy. - Chciałbym jeździć w pierwszej lidze, lecz po tak słabym sezonie nie mogłem na to liczyć. Jeszcze we wrześniu pozostanie w Kolejarzu wydawało mi się mało prawdopodobne ze względu na brak płynności finansowej klubu. W grudniu zadzwonił do mnie jednak prezes Drozd i zaprosił na spotkanie. Negocjacje były bardzo konkretne, treściwe, bez owijania w bawełnę. Przeważyło to, że dobrze dogaduję się z działaczami. Za prezesem ciężki rok, ale rozumiem go, ponieważ nie było łatwo kierować klubem, także z tego powodu, że zespół jechał słabo. Zarząd przygotował program naprawczy i zapewnił, że długi zostaną spłacone. Kłopoty dotyczą wszystkich klubów, nie tylko Kolejarza. Trzeba ten trudny okres przetrwać.
W opolskiej drużynie zaszły spore zmiany. Kadra została znacznie odmłodzona i w teorii prezentuje się słabo. Mentorem i opiekunem dla uczących się żużla obcokrajowców ma być Stanisław Burza. - Nie wiadomo, kto od kogo się będzie uczył, bo trafią do nas jeźdźcy z różnych ośrodków. Będziemy sobie na pewno pomagać. Żużlowcy, którzy do zespołu dołączyli są mało znani, ale będą dobrze przygotowani sprzętowo. Powinniśmy nabierać mocy w trakcie sezonu. Takie drużyny, jak Ostrów, Kraków czy Krosno posiadają na papierze dobre nazwiska i powinny bić się o awans. My powalczymy o pierwszą czwórkę, ale czeka nas trudne zadanie, bo Rawicz czy Piła też będą stawiać opór.
- Trzeba spasować się z własnym torem i nie tracić punktów w domu - dodaje kapitan Kolejarza. - Jeśli to się uda, możemy namieszać w lidze, jednak podstawą jest równa jazda wszystkich zawodników. Kibice muszą pogodzić się z sytuacją, że priorytety są inne niż walka o awans. W wyjazdowych meczach w Krakowie czy Ostrowie jesteśmy teoretycznie skazani na pożarcie, ale nigdy nie mów nigdy. Nikt nas nie stawia, a możemy być czarnym koniem.
Przez większość tegorocznego sezonu Burza sam przygotowywał sobie sprzęt, lecz z powodu nietrafionych inwestycji borykał się poważnymi problemami. - Nie czekając na wybór klubu, w pierwszych dniach listopada odesłałem do tunera silnik, w który wpakowałem bardzo duże pieniądze, a jednak się nie sprawdził. Mam nadzieję, że zostanie lepiej przygotowany. Chciałbym, żeby mechanik poświęcił mu więcej czasu i go gruntownie przejrzał. W tym sezonie szło mi pod górkę i nic się nie układało, ale liczę na to, że w następnym roku odbuduję się i będę silnym ogniwem drużyny.
W swojej wieloletniej karierze Burza reprezentował ekipy z Tarnowa, Gniezna, Łodzi Równego, Krakowa i Opola oraz zagraniczne kluby z Wielkiej Brytanii (Berwick Bandits, Cheetahs Oxford, Coventry Bees, Belle Vue Aces), Czech (Zlata Prilba Pardubice, Pilzno, Mseno) oraz Szwecji (Bysarna Visy). To doświadczenie chciałby wykorzystać w pracy jako trener. - W tej chwili PZMot nie planuje przeprowadzać kursów dla szkoleniowców - wyjaśnia. - Prawdopodobnie zdobycie dokumentów nie będzie w przyszłości konieczne, dlatego czekam na rozwój sytuacji. Na razie skupiam się na jeździe, choć łączenie dwóch funkcji - trenera i zawodnika - uważam za możliwe. Trener potrzebny jest przede wszystkim w szkółce, żeby przekazywać wskazówki adeptom i juniorom. Nie musi prowadzić zespołu w trakcie meczu, bo odpowiedzialnością za zmiany czy ustalenie składu można obciążyć na przykład kierownika lub inną osobę dobrze znającą regulamin.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
To co teraz napisze bedzie ostatnim wpisem moim na temat związany z kolejarzem opole.,,-2@ widocznie was olewa.