Robert Noga - Moje Boje: Rok 2013

I "po ptokach", rok 2013 definitywnie zamknęliśmy wraz z wystrzałem korka od szampana. Zamknęliśmy z wszelkimi jego przyjemnościami i przykrościami.

W tym artykule dowiesz się o:

A jednych i drugich w naszym małym żużlowym domku nie brakowało, wrażeń było co niemiara, polskie piekiełko miało się wprawdzie jak zwykle znakomicie, ale pomimo tego dla naszego speedwaya, przynajmniej na międzynarodowej arenie nie był to wcale rok zły. Bo przecież zdobyliśmy w sumie aż sześć medali mistrzostw świata seniorów i juniorów, w tym dwa złote w Drużynowym Pucharze Świata i Patryka Dudka w IMŚJ, trzy srebrne: Jarosław Hampel IMŚ, Piotr Pawlicki IMŚJ oraz drużyna DMŚJ, wreszcie brąz Kacpra Gomólskiego w IMŚJ. Tym samym statystyki sukcesów naszych orłów znowu nieco napęczniały. Proponuję krótki, subiektywny przegląd najważniejszych wydarzeń zeszłego roku. Kolejność dowolna.

1. Drużynowy Puchar Świata dla Polski. Po pasjonującym, jednym z najlepszych w historii finale, rozegranym na praskiej Markecie. Fajne wyścigi, zmienność sytuacji, udany joker Marka Cieślaka w wykonaniu Jarosława Hampela i wreszcie wydarcie w ostatniej chwili złota Duńczykom, którzy "już witali się z gąską". Piękne niezapomniane przeżycia i emocje, że daj Boże zdrowie zawsze takie.

2. Skandal z finałem ekstraligi. Na ten temat napisano i powiedziano już chyba wszystko, a wśród wypowiadających swoje cenne przemyślenia zabrakło chyba jedynie pani Katarzyny Cichopek, zresztą zapewne przez zwykłe niedopatrzenie. Nie ma co kryć wizerunkowo polski żużel dostał strzała w najbardziej czułe miejsce i długo się będzie po nim zbierał. Ale może teraz osiągnęliśmy już jakąś ścianę absurdu, warcholstwa i egoizmu i może być już tylko lepiej? Chciałbym mieć taką nadzieję z okazji Nowego Roku.

3. Mistrzostwa Europy w nowej formule. Wielu patrzyło na tę próbę z dużym dystansem, nie dowierzając, że z peryferyjnej dotąd imprezy można zrobić coś fajnego, coś przyciągającego uwagę nie tylko kibiców, ale też czołowych zawodników. Udało się, co świadczy moim zdaniem o tym, że sport żużlowy ciągle ma duży potencjał, wymaga jednak pieniędzy, pieniędzy i… jeszcze raz sprawnych menedżerów, którzy mają wizję i pasję i nie myślą wyłącznie o własnej kieszeni. O tym, że impreza "odpaliła" najlepiej świadczą nerwowe reakcje angielskich, dotychczasowych, suwerenów organizujących Grand-Prix.

4. Decyzja Tomasza Golloba o zakończeniu startów w Grand Prix. Jednych mocno zasmuciła, drudzy przyjęli ją ze zrozumieniem. Fakt to jednak niepodważalny. Upływ czasu jest nieubłagany. Tak oto skończyła się pewna epoka w dziejach nie tylko polskiego sportu żużlowego. Smutne, ale prawdziwe niestety.

5. Polskie podium Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Można marudzić, że nie startowali wszyscy najlepsi rywale, tylko, że to nie był przecież nasz problem. Fakt jest taki, że po raz pierwszy w historii tych rozgrywek, których początek dały mistrzostwa Europy juniorów w 1977 roku, doszło do sytuacji, że całe podium wzięli we władanie zawodnicy jednego państwa. Czy to nie jest wystarczający powód do dumy z naszych młodych zawodników?

6. Pierwszy w Polsce wyścig kobiet na torze żużlowym. Przynajmniej w czasach, które jesteśmy w stanie ogarnąć pamięcią. Wszystko za sprawą organizatorów lubelskiego meczu Polska - Mistrzowie Świata. Wprawdzie dla wielu to tylko pewien koloryt, ale jednak coś nowego, co jeszcze kilka lat temu byłoby zupełnie nierealne. Przypominam, że do niedawna w krajowym regulaminie żużlowym był punkt wykluczający możliwość uprawiania tego sportu w Polsce przez panie. Niech więc sobie jeżdżą jak chcą, jeśli chcą. Tak, czy owak feministki do środowiska żużlowego pretensji żadnych mieć nie będą. A jaka będzie i czy w ogóle przyszłość żużla w wersji damskiej, czas pokaże...

To tyle. Dziękując za stałą obecność na "mojej" stronie w SportoweFakty.pl życzę wielu, wyłącznie pozytywnych, sportowych emocji w roku 2014!

Robert Noga

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: