Nowozelandzki promotor Bill Buckley, który posiada trzyletni kontrakt na organizację w Auckland turnieju Grand Prix Nowej Zelandii, poważnie zastanawia się nad kontynuacją współpracy z BSI. Najprawdopodobniej zorganizuje zawody po raz trzeci i ostatni. Przyczyna jest prozaiczna. Przeprowadzone na stadionie w Western Springs zawody, zarówno w 2012 jak i w 2013 roku, przyniosły finansowe straty. Deficyt organizatora łącznie szacowany jest na ponad milion dolarów.
Pierwszy turniej w Auckland obserwowało na stadionie 14 000 widzów. Rok później było jeszcze gorzej, bo na Western Springs Stadium pofatygowało się już tylko 10 000 fanów speedway'a. Próbowano wówczas tłumaczyć tak niską frekwencję rozgrywanymi w tym samym czasie innymi, popularnymi zawodami w sportach motorowych. Prawda, w ocenie komentatorów z brytyjskiego tygodnika "Speedway Star", jest zupełnie inna. Ich zdaniem Bill Buckley, zapatrzony we własne, pokaźne konto bankowe, zaniedbał poważnie stronę marketingową. Brak odpowiedniej reklamy Grand Prix, a także niechęć promotora do prób pozyskania wsparcia ze strony tamtejszej administracji i innych biznesmenów, musiały zakończyć się finansową klapą.
Trudno o optymizm dotyczący frekwencji w tym roku. 5 kwietnia, inaugurujące cykl zawody w Western Springs będą miały poważną konkurencję w postaci organizowanego na sąsiednim Mt Smart Stadium koncertu grupy "The Rolling Stones". Zdaniem Buckley'a, by żużlowy turniej był rentowny, na trybunach powinno zgromadzić się 25 000 widzów. Skąd ich tylu wziąć naraz, skoro takiej liczby nie zebrały łącznie dwa poprzednie turnieje?
Wszystko wskazuje na to, że nowozelandzki milioner z godnością zorganizuje kwietniowe zawody i przełknie kolejną, gorzką pigułkę finansowych strat. Następnie działaczom z BSI, chcącym kontrakt przedłużyć, powie grzecznie "good bye".