Żółto-niebiescy będą zdecydowanym faworytem spotkania ze spadkowiczem z Ekstraligi. Szkoleniowiec grudziądzkiej ekipy, Robert Kempiński nie przykłada jednak większej wagi do tego z kim przyjdzie się zmierzyć jego drużynie na początku rozgrywek. - Uważam, że obojętnie z kim zmierzylibyśmy się na samym początku, czy byłaby to Polonia Bydgoszcz, czy tak jak akurat przypadło - Start Gniezno, to musimy jechać swoje. Nie możemy patrzeć na to z kim będziemy walczyć w danej kolejce. Wiadomo, że klub z Rybnika jako beniaminek jedzie pierwszy mecz u siebie - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl trener GKM Grudziądz.
W kolejnym spotkaniu grudziądzanie udadzą się do Łodzi, aby zmierzyć się z tamtejszym Orłem, który skompletował bardzo ciekawy skład. Trzecia kolejka to natomiast derbowy pojedynek na własnym torze z Polonią Bydgoszcz. - Od pierwszego spotkania trzeba mocno walczyć. Podejść normalnie i rozpocząć marsz ku osiągnięciu przedsezonowego celu. Nie chce mówić głośno, ale każdy wie co chcemy osiągnąć w tegorocznych rozgrywkach. Myślimy o zajęciu jak najlepszego miejsca i wiadomo, że interesuje nas awans do Ekstraligi. Nie wiem, czy ktoś nam wierzy, czy nie wierzy. Gdyby nam nie zależało na dobrym wyniku, to nie kontraktowalibyśmy mocnych zawodników. Myślę, że tego nie trzeba nikomu udowadniać na siłę. Ktoś gdzieś coś usłyszy i jest przekonany, że to prawda. Jeżeli się wydaje miliony to nie ma mowy o odpuszczaniu. Nikt nie przyjdzie do zawodnika i nie powie mu, że ma odpuścić. Ludzie myślą inaczej, bo nie znają się do końca na sporcie - wyjaśnia Kempiński.
Po trzech pierwszych pojedynkach GKM czekają dwa niezwykle ciężkie spotkania wyjazdowe. Najpierw 11 maja klub z Grudziądza powalczy o punkty w Rybniku, a dwa tygodnie później zmierzy się w wyjazdowym meczu ze swoim kontrkandydatem do awansu - PGE Marmą Rzeszów. - Bez względu na to gdzie i kiedy mamy mecz, zawsze chcemy wygrać. Czasem to wychodzi, ale każdy zawodnik wyjeżdżając do biegu chce zwyciężyć. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji. Kibice muszą zrozumieć, że każdy jest człowiekiem i może mieć prawo do jednego, czy dwóch słabszych meczów. Do naszej kluczowej porażki w Gdańsku myślę, że nie ma już co wracać, bo tam nikt nie pojechał. Tylko w pojedynczych biegach nawiązywaliśmy walkę. Mogliśmy sobie zdecydowanie wcześniej zapewnić awans, ale wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Nie cofajmy się już jednak do tego i idźmy do przodu - kończy trener pomorskiego zespołu.