Sto procent to za mało. Trzeba dać z siebie więcej - rozmowa z Łukaszem Sówką

Łukasz Sówka trenuje już na pełnych obrotach i nie może doczekać się wyjazdu na tor. Związał się z Rzeszowem dwuletnim kontraktem i wierzy, że pomoże drużynie w zwycięstwach.

Maciej Kmiecik: Jak przebiegają przygotowania do nowego sezonu?

Łukasz Sówka: Przygotowania idą pełną parą. Właśnie wracam z treningu. Przygotowuję się w Ostrowie razem z miejscowymi chłopakami m.in. Konradem Matuszewskim i Dawidem Domagałą. Trenujemy pod okiem Tomasza Główki. Przygotowania są bardzo urozmaicone. Mamy zajęcia na siłowni, biegamy w terenie, jest także crossfit, jazda na rowerze orz basen.

A jak wygląda budowa bazy sprzętowej?

- Motocykle są już praktycznie gotowe. Czekamy tylko na przylot Carla Blomfeldta, który będzie nadal opiekował się moimi silnikami. Carl przygotowuje już nowe jednostki, a kiedy przyleci do Polski będzie to wszystko montował tutaj na miejscu. Współpraca z tym tunerem układała się bardzo dobrze, dlatego też będziemy ją kontynuować i wierzę, że moje motocykle będą jeszcze szybsze.

Teraz trenujesz indywidualnie, ale wkrótce pojawisz się na zgrupowaniu kadry w Zakopanem. Jak będą dalej wyglądały Twoje przygotowania do sezonu?

- Od 26 stycznia mamy zaplanowany obóz w Zakopanem. Być może po nim pojadę na obóz klubowy z rzeszowską drużyną, ale na razie jeszcze nie znam dokładnego terminu i miejsca. Trener jednak wspominał, że planowane jest zgrupowanie. Po tym obozie chciałbym pojechać razem z Grzegorzem Walaskiem i Dawidem Lampartem na dwa tygodnie do Hiszpanii na motocross. Stamtąd z kolei planuję wybrać się już do Włoch na treningi na torze.

Teoretycznie powinieneś zaliczać się do najlepszych juniorów I ligi. Ciebie oraz Szymona Woźniaka i Andrzeja Lebiediewa upatruje się jako tych najsolidniejszych młodzieżowców zaplecza Enea Ekstraligi. Czujesz, że możesz być kluczową postacią swojej drużyny?

- Historia uczy pokory i już nie raz pokazała, że nazwiska na torze nie jeżdżą. Pracuję ciężko nad tym, by być coraz lepszym żużlowcem. W 2013 roku zrobiłem postęp w porównaniu z sezonem 2012. Chciałbym w 2014 roku zrobić także progres w stosunku do poprzednich rozgrywek. Wierzę, że będę skuteczny w lidze i pomogę mojej drużynie w wygrywaniu meczów. Co z tego wyjdzie, okaże się dopiero na torze.

Łukasz Sówka wierzy, że z wyleczoną ręką będzie w sezonie 2014 skuteczniejszy niż w poprzednich rozgrywkach
Łukasz Sówka wierzy, że z wyleczoną ręką będzie w sezonie 2014 skuteczniejszy niż w poprzednich rozgrywkach

W tym roku kończysz wiek juniora. Czy z tego względu jakoś szczególnie podchodzisz do tego sezonu?

- Na pewno chciałbym, aby był to dla mnie bardzo dobry sezon. Liczę na systematyczny rozwój i z tego względu związałem się dwuletnim kontaktem z Rzeszowem, bo chciałbym z tym klubem wrócić do Enea Ekstraligi. Nie ukrywam, że bardzo dobrze czuję się w Rzeszowie. Współpraca z panią Martą Półtorak i zarządem układa się wręcz wzorowo. Myślę, że obie strony są zadowolone ze współpracy. W Rzeszowie czuję się jak w domu. Uwielbiam tamtejszy tor i - tak jak wspomniałem - chciałbym, aby kolejny sezon był jeszcze lepszy niż miniony.

W Rzeszowie wiele się zmieniło w porównaniu z poprzednim rokiem. Jak ocenisz nowy skład drużyny?

- Mamy dobry zespół, który na pewno jest jednym z kandydatów do miejsca w czołowej czwórce. Pierwsza liga nie będzie jednak wcale taka słaba, a moim zdaniem nawet dużo silniejsza niż poprzednio. Z Enea Ekstraligi spadły przecież trzy ekipy, wielu zawodników nie znalazło miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej i będą jeździli na jej zapleczu. Każdy z zawodników naszej drużyny musi dać z siebie 200 procent, aby osiągnąć dobry wynik. Sto procent to może być mało. Ze swojej strony mogę obiecać kibicom, że będę starał się robić jak najlepszy wynik. Jeśli każdy z zawodników pojedzie na swoim wysokim poziomie, możemy bić się o najwyższe cele.

Wspomniałeś o tym, że pierwsza liga może być ciekawa. Kogo - oprócz swojej drużyny - upatrujesz w gronie faworytów?

- Po zmniejszeniu Enea Ekstraligi w pierwszej lidze zapowiada się bardzo interesująca walka. Zespoły są naprawdę wyrównane. Najsolidniej wygląda GKM Grudziądz. Ciekawą ekipę zmontowano w Łodzi. Tak naprawdę nie ma ani jednego słabeusza w pierwszej lidze. To jednak jest teoria. Podkreślam - nazwiska nie jeżdżą. Wystarczy cofnąć się do sezonu 2013 i spojrzeć na nasz wynik. Kto by pomyślał, że taki zespół spadnie. A jednak zostaliśmy zdegradowani. Lepiej jednak do tego nie wracać. Stało się i teraz trzeba wrócić tam, gdzie nasze miejsce. Oby tylko zdrowie dopisywało, a wówczas jestem przekonany, że będzie to dobry rok.

Apropos zdrowia. Jak tam ręką, którą miałeś operowaną po sezonie?

- Wszystko przebiega bardzo dobrze. Akurat w czwartek byłem na konsultacji u lekarza, który potwierdził, że wszystko ładnie się zrosło. Operacja się powiodła i czuję się już bardzo dobrze. Mogę trenować na pełnych obrotach i z utęsknieniem wyczekuję pierwszego wyjazdu na tor.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: