Choć syn Sławomira Drabika zdawał w minionym licencję "Ż" w barwach częstochowskiego klubu, do tej pory nie zdecydował się na podpisanie kontraktu. Możliwe, że zwlekałby z tym przez kilka kolejnych tygodni, gdyby nie zbliżające się zgrupowanie reprezentacji Polski w Zakopanem. Maksym Drabik znalazł się bowiem w gronie powołanych młodzieżowców. - Dzwoniono do nas w tej sprawie i powiedziano, że Maksym nie może udać się na kadrę jako wolny strzelec. Powinien mieć klub - wyjaśnił Sławomir Drabik, reprezentujący interesy swojego syna.
Włókniarz to nie jedyny klub, który zabiega o Maksyma Drabika. Praktycznie przesądzone jest jednak to, że 15-latek trafi pod Jasną Górę. - Jesteśmy blisko porozumienia, ale nic nie zostało jeszcze podpisane. Dopóki nie będzie papieru, wszystko może się zdarzyć. W środę albo czwartek zasiądziemy do ponownych dyskusji z klubem, by ustalić ostatnie szczegóły - powiedział ojciec zawodnika.
Mimo że o Maksyma Drabika zabiega od dłuższego czasu PGE Marma Rzeszów, sam zawodnik chciałby reprezentować barwy Włókniarza. - Młody chce jeździć w Częstochowie i tego na chwilę obecną się trzymamy. Gdyby nie udało nam się porozumieć, to będziemy myśleć o innym klubie. Przed nim jest jeszcze wiele nauki i chciałbym, by jak najlepiej się rozwijał. Żużel jest drogim sportem, o czym przekonałem się kiedyś na własnej skórze. Chcemy podpisać korzystną umowę, tym bardziej, że zainteresowanie ze strony sponsorów nie jest na razie zbyt duże - dodał.
Maksym, który skończy w lutym 16-lat, mógłby zadebiutować w nowym sezonie w rozgrywkach ligowych. Sławomir Drabik zapewnia jednak, że nie jest to w tej chwili najważniejsze. - Kluczowe jest to, by Maksym miał odpowiednie warunki do ścigania. Musi się jeszcze wiele nauczyć i na wszystko przyjdzie czas. Oczywiście, tak jak każdy młody zawodnik marzy o ściganiu w Ekstralidze - podsumował ojciec Drabika.