Walka o mistrzostwo świata to przeszłość. Teraz czekają go inne cele

Żużlowiec - legenda, indywidualny mistrz świata, multimedalista zawodów krajowych. Określeń wiele, zawodnik jeden - Tomasz Gollob. Sezon 2014 będzie dla niego pod wieloma względami wyjątkowy.

Jedną z nowości, przewidzianą w 2014 roku jest fakt powołania do życia 3-turniejowego cyklu spod znaku Speedway Best Pairs Cup, będącego rozszerzeniem ubiegłorocznych zmagań o tytuł najlepszej żużlowej pary na świecie. Tytułu sprzed roku bronią Polacy ze swoim wieloletnim liderem Tomaszem Gollobem na czele. Pierwsze zawody odbędą się już 28 marca w Toruniu.

Czy fakt, że u progu sezonu odbędzie się impreza, w której wystartują najlepsi zawodnicy na świecie, wpływa niekorzystnie na zawodników? Tomasz Gollob nie ma wątpliwości. - Generalnie dla żużlowców to nie jest problem. Wszyscy już trenują, przygotowują się do sezonu, który zaczyna się w marcu. Wówczas zawodnicy szukają miejsc, by móc potrenować na torze. Jedni jadą do Włoch, czy innych cieplejszych krajów, drudzy z kolei w kraju szukają przejezdnych torów. A jak wyglądają najbliższe plany mistrza świata z 2010 roku? - Co do moich planów, to w lutym wyjeżdżam do Hiszpanii, żeby nabrać sił i potrenować na motocrossie. Po powrocie, na przełomie lutego i marca będę już wypatrywał dobrej pogody w Polsce. Uważam, że nic nie stanie na przeszkodzie, by 28 marca w Toruniu pojechać dobre zawody - powiedział "Chudy".

Skład Polaków, podobnie, jak innych drużyn nie jest znany. - Decyzję o składzie personalnym na pierwsze zawody z cyklu SBP Cup trzeba zostawić menadżerowi. Dzisiaj jest za wcześnie, by mówić o konkretnych nazwiskach - stwierdził Gollob. Bydgoszczanin zapytany o swojego zeszłorocznego partnera z pary - Adriana Miedzińskiego - powiedział, że Adrian jest znakomitym żużlowcem. Wygrał przecież ostatnie Grand Prix w Toruniu, więc to nie jest zawodnik, który nie potrafi jechać. Każdy zawodnik, łącznie z Adrianem, który będzie miał możliwość startu w tych zawodach, stworzy silną parę.

Zeszłoroczni triumfatorzy Speedway Best Pairs - Tomasz Gollob i Adrian Miedziński.
Zeszłoroczni triumfatorzy Speedway Best Pairs - Tomasz Gollob i Adrian Miedziński.

Wiadomo już, że przeciwnikiem biało - czerwonych nie będzie reprezentacja Wielkiej Brytanii. - Przyznam, że tego nie rozumiem. W Speedway Best Pairs Cup będą jechać najlepsi zawodnicy, więc zakazywanie startu przez rodzimą federację jest niedorzeczne. W Polsce taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Żyjemy w otwartych, demokratycznych krajach, a tu nagle ktoś mówi, że zakazuje wyjechania na tor? Uważam, że dla One Sport Marketing to bez znaczenia. Jeśli nie Brytyjczycy, to pojadą żużlowcy z innych krajów, chcący uczestniczyć w tej mistrzowskiej imprezie - zaznaczył najbardziej utytułowany polski żużlowiec w historii. Kolejny raz z ust Tomasza Golloba popłynęły słowa uznania dla organizatorów nowego cyklu, transmitowanego przez stację Eurosport. - Firma One Sport w racjonalny, dobry i potrzebny sposób promuje żużel. Nie może być tak, że zawody międzynarodowe opierają się w większości na Grand Prix. Żużel to szereg innych zawodów - poczynając od indywidualnych, przez parowe, na drużynowych skończywszy. Uważam, że imprezy organizowane przez toruńską firmę są jak najbardziej potrzebne - podkreślił Gollob. 
[nextpage]Rok 2014 dla sympatyków "czarnego sportu" będzie wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Otóż pierwszy raz w historii cyklu Grand Prix na stałej liście zawodników zabraknie nazwiska Tomasza Golloba. - Decyzja o wycofaniu się z cyklu nie wzięła się znikąd. 19 lat ciężkiej pracy, startów w tym cyklu, nie wymaga ode mnie, bym jeździł kolejnych 19 lat. Zrobiłem dobrą robotę, a teraz skupię się na zawodach innego typu - lidze polskiej, indywidualnych mistrzostwach Europy, mistrzostwach par. Jeśli więc chodzi o przedsezonowe przygotowania, to nic się nie zmienia. Po prostu - nie będę walczył o tytuł indywidualnego mistrza świata, ponieważ już zdobyłem to trofeum - zauważył. Z pewnością wpływ na decyzję mistrza miał jego ostatni wypadek w Sztokholmie. - Rzeczywiście wypadek z Taiem Woffindenem podczas Grand Prix w Szwecji wpłynął na moje przemyślenia, na moje decyzje. Nie ukrywam tego, ale spokojnie. Na pewno nie szukam w tym winy Taia. Stało się to, co się stało, bo taki jest sport. Swoją decyzją o wycofaniu się z Grand Prix umożliwiłem młodszemu zawodnikowi walkę o tytuł mistrza świata. Zdobyć tytuł, to z pewnością wielka rzecz, która procentuje do końca życia. Ja tego dokonałem, zatem nie widzę palącej potrzeby, aby dalej coś udowadniać - powiedział zawodnik Unibaksu Toruń.

Co ciekawe, jest jeszcze szansa na to, żeby zobaczyć Tomasza Golloba w co najmniej jednym turnieju Grand Prix. Wraca bowiem temat "dzikiej karty" na imprezy, odbywające się w Polsce. - Uważam, że nie ma co wyprzedzać faktów. Jesteśmy umówieni, że pod koniec lutego, po moim przyjeździe z Hiszpanii jakieś wstępne decyzje zapadną. Niemniej, propozycję są, a to że nie będę już stałym uczestnikiem zawodów, nie powinno rzutować na moją obecność w Bydgoszczy, Gorzowie, bądź Toruniu. Jestem Polakiem, więc dla polskich kibiców, dla polskiego przedstawienia jestem w stanie zrobić dużo i pojechać z "dziką kartą" w zawodach Grand Prix. Jeśli miałbym się pożegnać, to oczywiście wolałbym to zrobić w lepszy sposób niż podczas edycji w Sztokholmie. Byłoby fajniej i dla kibiców i dla mnie. Naturalnie, że startując w Grand Prix myśli się o wygraniu turnieju. W moim przypadku jest jednak tak, że gdy tak się nie stanie, to...nic się nie stanie. Przez 19 lat startów w cyklu zrobiłem naprawdę wystarczająco dużo - zaznaczył "Chudy".

Jak sam podkreśla, powoli nadchodzi ten czas, by przekazać pałeczkę innym, młodszym kolegom. - Młode, polskie "wilczki" rzeczywiście muszą nabierać wiatru w żagle, by podtrzymać passę zwycięstw, która była udziałem starszego pokolenia polskich żużlowców na przestrzeni ostatnich lat. Uważam, że mamy obecnie kilku naprawdę dobrych zawodników jak np. Paweł Przedpełski z Torunia, czy Bartek Zmarzlik z Gorzowa, którzy w niedługim czasie bez wątpienia będą promować polski żużel na arenie międzynarodowej. Starsi jednak cały czas są w pobliżu, mogą wspierać w dojściu na sportowy szczyt mniej doświadczonych kolegów. Ja także jestem na to otwarty. 

Tym bardziej, że najwybitniejszy polski żużlowiec w historii ani myśli kończyć sportową karierę. - Dlaczego miałbym skończyć z żużlem? Zakończę karierę, gdy przyjdzie na to czas, a póki co mam w sobie dość siły i energii, by w dalszym ciągu się ścigać. Cały czas jestem zbyt młodym człowiekiem, by kończyć swoją przygodę sportową! Uważam, że w moim wieku naciskam na taki drugi bieg. Interesują mnie także inne dyscypliny, ale czy to będzie motocross, wyścigi samochodowe, czy cokolwiek innego - chciałbym to podkreślić - żużel pozostaje numerem jeden - zakończył Tomasz Gollob.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: