Robert Miśkowiak: Zobaczymy jak to wszystko się poukłada

Robert Miśkowiak stanął na drugim stopniu podium w niedzielnym XII Memoriale Rifa Saitgariejewa. Zawodnik Intaru Lazur Ostrów miał szansę na wygranie tych zawodów, ale w biegu dodatkowym walcząc z Michałem Szczepaniakiem o zwycięstwo zanotował upadek.

- Po prostu trafiłem na koleinę, pociągnęło mnie i było bardzo ciężko uratować się przed bandą. Próbowałem wszystkiego, ale siła odśrodkowa jest powiem szczerze naprawdę okrutna i dokleiło mnie do tej bandy - wyjaśnia żużlowiec.

Wcześniej Robert Miśkowiak zgromadził na swoim koncie 14 punktów, jedynej porażki doznając z Patrykiem Pawlaszczykiem. - Nie było za mocnej obsady w tym turnieju. Jednak w każdym biegu trzeba było dobrze wychodzić ze startu, żeby wygrywać biegi - mówi "Misiek".

Indywidualny Mistrz Świata Juniorów z 2004 roku dobrym występem zakończył sezon 2008 na polskich torach. Przed nim jeszcze pozostaje start na torze w Ipswich w najbliższy czwartek. Będzie to turniej indywidualny, gdzie w ostatnim finałowym biegu zawodnicy rywalizują na dystansie 16 okrążeń toru. Po tych zawodach rawiczanin będzie mógł już snuć plany, co do przyszłorocznego sezonu. Czy zawodnik rozważa dalsze starty w barwach Intaru Lazur? - Chciałbym zostać w Ostrowie, bo jest tu fajny klimat do żużla. Klub jest bardzo dobrze prowadzony, są mili ludzie i kibice. Wszystko jest stworzone ku temu by robić dobry wynik. Na pewno będę rozmawiał z działaczami ostrowskiego klubu i zobaczymy jak to wszystko się poukłada - mówi Robert Miśkowiak.

Żużlowiec wstępnie nie wyklucza, że w sezonie 2009 może zmniejszyć swoją liczbę startów. - Będę się zastanawiał czy nie odpuścić jednej ligi, czy też jeździć nadal w Polsce, Anglii i Szwecji. Jazda w trzech ligach jest naprawdę wyczerpująca - kończy żużlowiec.

Komentarze (0)