Ta decyzja jest niezrozumiała dla eksperta naszego serwisu. - Każdy z nas mniej lub bardziej interesuje się sportem. Interesujemy się wieloma dyscyplinami, ale ja osobiście nie znam takiej dyscypliny, która zakazywałaby zawodnikom startującym w MŚ startów w imprezach kontynentalnych. Nie chcę wchodzić w mentalność panów z FIM, ale nie ma co ukrywać, że ich decyzja wkomponowuje się w tę wojenkę na linii BSI - One Sport. Kolejne wiadomości płynące z FIM są przerażające. Przyznam jednak szczerze, że one mnie już nie dziwią. Pomysły tych panów nie mają nic wspólnego z rozwojem dyscypliny. To jest zabawne. Nie wiem tylko czy śmiać się, czy płakać. Trudno w ogóle powiedzieć, w jakim kierunku to zmierza - powiedział dla SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
Przewodniczący Stowarzyszenia Metanol nie ma wątpliwości, że FIM swoją decyzją opowiedziała się po jednej ze stron w wojnie na linii BSI (organizator cyklu GP) - One Sport (organizator SEC i SBP). - Ta decyzja wpisuje się w walkę BSI z One Sport. Jak dla mnie wymyślono rozwiązanie, które uderza niestety w inne dyscypliny. Od zawsze jak słyszę o jakichś ograniczeniach czy blokadach, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Cała sytuacja związana z BSI i One Sport jest męcząca. Nie wiem, co mają w głowie panowie z FIM, ale za wszelką cenę próbują obalić ideę SEC. Czy im się uda? Trudno powiedzieć. Na żużlowcach GP robi coraz mniejsze znaczenie i zniechęcenie do jej organizatorów jest coraz większe. Myślę, że im więcej takich pomysłów się jeszcze urodzi, to myślę, że zniechęci to nie tylko żużlowców, ale i kibiców. Nie wiem, czy komuś te decyzje wyjdą na dobre. Uważam, że miejsce dla wszystkich tych imprez jest i nie wiem skąd taka zaciekła walka. Myślałem, że emocje opadły. Teraz okazuje się, że konflikt narasta i nabiera większego rozmachu. To do niczego dobrego niestety nie prowadzi - dodał Cegielski.
Mieliśmy już w przeszłości przykłady działań ze strony FIM, które godziły w środowisko żużlowe. Jedno z nich dotyczyło wprowadzenia tak zwanych "nowych tłumików", na które do dzisiaj narzeka większość zawodników. Mimo wielu negatywnych opinii na ich temat, mało było osób, które zdecydowały się głośno wyrazić swój protest przeciwko tej decyzji. Cegielski obawia się, że podobnie może być w tym przypadku. - Mam wrażenie, że reakcja będzie ze strony jedynie tych osób, które ucierpią na tej decyzji. Czyli przede wszystkim firma One Sport i kilku zawodników. Nie tylko w tej sytuacji, ale generalnie środowisko jest bardzo niechętne do jakichkolwiek działań. Spodziewam się, że nie będzie wielkich akcji, mam jednak nadzieję, że prawnicy będą w stanie zareagować odpowiednio na tę decyzję. Oczywiście uważam, że sprzeciw odnośnie tej decyzji jest konieczny. Mniej samych zawodników, a bardziej krajowych federacji, nie tylko polskiej. Na tej decyzji najwięcej tracą bowiem takie federacje jak niemiecka, rosyjska czy czeska. Nasi zawodnicy głównie funkcjonują w rozgrywkach ligowych. Zawodnicy z innych krajów nie mają czasami możliwości takiej rywalizacji i większe znaczenie z ich punktu widzenia mają właśnie imprezy rangi Mistrzostw Europy, a tych imprez już wkrótce może zabraknąć - zakończył Krzysztof Cegielski.
Jednak w tym naszym zuzlu nie ma az takiej solidarnosci... a szkoda!!!