Po godzinie 16 na toruńskim torze kolejny raz zawarczały maszyny żużlowe. Tym razem w Grodzie Kopernika stawili się niemal wszyscy zawodnicy miejscowego Unibaksu, łącznie z Australijczykami Chrisem Holderem oraz Darcy'm Wardem. Wśród żużlowców, kręcących treningowe kółka, znaleźli się ci, którzy postanowili przetestować nowy, przelotowy tłumik, stworzony przez Leszka Demskiego. Co ciekawe nie wszyscy mówili jednym głosem.
Najwięcej dystansu do pomysłu polskiego sędziego zachowywał Emil Sajfutdinow, choć jak sam przyznał, mogło to wynikać z braku przyzwyczajenia. - Testowałem ten tłumik, ale ciężko mi coś konkretnego o nim powiedzieć. Na pewno jest inaczej skonstruowany, przez co było trochę głośniej. Generalnie nie dostrzegłem jakiejś większej różnicy jeśli chodzi o szybkość, czy prowadzenie motocykla. Możliwe, że wynikało to z tego, że nie jestem do niego przyzwyczajony i ciężko mi było właściwie odczytać pracę silnika - wyjawił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Rosjanin.
Nieco więcej, choć w sposób niejednoznaczny o pomyśle wprowadzenia tłumika Leszka Demskiego do oficjalnego użytku w Polsce, powiedział Adrian Miedziński. - Tłumik przelotowy jest zdecydowanie lepszy od tego, którego używamy w tej chwili. Lepiej się wychodzi ze startu, jazda w polu też jest nieco bardziej płynna. Silnik dostaje większych obrotów, jest "wyższy", chociaż nie jest to aż tak bardzo odczuwalne - zaznaczył wychowanego toruńskiego Apatora, dodając: - Dla mnie temat jazdy w jednej lidze na tłumikach przelotowych, gdzie indziej na innych nie jest najkorzystniejszy. Oczywiście - jeśli przeforsowalibyśmy tłumiki jednego, przelotowego typu we wszystkich ligach - wtedy zgoda. Według mnie, w tej chwili jest już nieco za późno, by wprowadzać go do polskich rozgrywek. Zobaczymy. Generalnie jestem za tym, żeby walczyć z decyzjami, które nie zawsze są dobre dla żużla - zakończył "Miedziak".
W samych superlatywach o tłumiku Leszka Demskiego wypowiadał się najlepszy polski żużlowiec w historii - Tomasz Gollob. Przed oficjalnym testem mówił, że: - Tłumik tradycyjny, przelotowy jest na pewno dużo lepszym rozwiązaniem. Jadąc na nim, można dużo więcej zdziałać na torze, jest więcej walki, mijanek. Kiedy tłumik jest zamknięty, wówczas mamy z tym problem.
Lider toruńskiego Unibaksu po przejechaniu kilku okrążeń, podtrzymywał swoje wcześniejsze zdanie, żywo gestykulując podczas dzielenia się "na gorąco" swoimi wrażeniami w parkingu w rozmowie z m.in Mirosławem Kowalikiem. - Jeszcze raz powtórzę, już oficjalnie po teście: tłumik przelotowy konstrukcji Leszka Demskiego jest tym, o co w żużlu chodzi, na czym ten sport powinien bazować. Jest pełen gaz, więcej możliwości podczas jazdy, co potwierdzają sami zawodnicy. Poza tym, jeśli chodzi o głośność, to tu także jest wszystko w porządku, ponieważ poziom decybeli jest jak najbardziej w normie - zauważył Gollob.