Lekarze nie dawali mu większych szans, ale "Cegła" się nie poddawał. Zamieszkał w Krakowie i rozpoczął żmudną rehabilitację. Przynosi ona efekty, bowiem były zawodnik może poruszać się przy pomocy specjalnego balkonika. - Wiem, że bardzo ciężko zauważyć postępy w rehabilitacji u osoby, która cały czas poruszała się na wózku inwalidzkim. Od 11 lat intensywnie pracowałem i codzienne żmudne zajęcia zaczynają przynosić coraz większe efekty. Owszem, stojąc podczas meczów potrzebuję balkonika, ale staram się w tej pozycji pokonywać coraz dłuższe odległości - powiedział Krzysztof Cegielski w rozmowie z Gazetą Lubuską - gazetalubuska.pl.
Prezes stowarzyszenia Metanol stara się kilka godzin dziennie utrzymywać na nogach. - Jestem przykładem, że nigdy, nawet w najtrudniejszym momencie, nie wolno się poddawać. Od mojego wypadku w Szwecji minie 11 lat. Słuchając tego, co mówią specjaliści, mogłoby się wydawać, że postępy jakie zrobiłem, teoretycznie w ogóle nie były możliwe. Nigdy nie straciłem wiary, że kiedyś wstanę i po prostu pójdę. Po to wykonuję ciężką i żmudną pracę. Nie myślę o tym każdego dnia, nie oczekuję, że może to nastąpić w każdej chwili, ale jestem na to przygotowany. Coraz więcej czasu poświęcam na utrzymywanie pionowej pozycji i chodzeniu. Wiem, jak to jest stać na własnych nogach. Nie tylko z przeszłości, ale też z bieżących doświadczeń - przyznał Cegielski.