Częstochowskie "Lwy" do spotkania przystąpiły bez kontuzjowanego Grigorija Łaguty, chorego Rafała Szombierskiego i mających problemy sprzętowe Michaela Jepsena Jensena oraz Rune Holty. Gościnnie zaś wystąpił Andrzej Lebiediew, który może liczyć na kolejne przedsezonowe starty w biało-zielonych barwach. Dla Piotra Żyty rezultat nie był kluczowy. - Do wyniku nie przykładałbym bym dużej wagi. Najważniejsza była jazda w kontakcie - powiedział szkoleniowiec.
Piątkowy trening punktowany był pierwszym testem dla obydwu drużyn i trener Włókniarza Częstochowa cieszy się, że do niego doszło. - Odjechaliśmy zawody cało i zdrowo. To pierwsze nasze starty i na pewno będzie to procentowało. Tak wcześnie żeśmy sezonu nie zaczynali i fajnie, że mogliśmy tutaj przyjechać. Groziło deszczem, ale na szczęście nie padało - opowiadał.
Nawierzchnia nabrała jednak wody we wcześniejszych dniach, lecz to nie przeszkodziło, by przygotować w miarę dobry tor. Przez cały piątek w Gorzowie było bardzo słonecznie, ale pod wieczór na niebie pojawiło wiele chmur. W kilku rejonach miasta nawet wystąpiły opady, ale na szczęście ominęły one Stadion im. Edwarda Jancarza. - Ciekawe zawody i kibice też mogli sobie popatrzeć na kilka dobrych wyścigów. Widać, że niektórzy zawodnicy dopiero się rozjeżdżają - podsumował Żyto.
Częstochowscy kibice z pewnością swoją uwagę skupili na dwóch swoich nowych zawodnikach. Grzegorz Walasek, dobrze znający tor przy Śląskiej z czasów jazdy w Derbach Lubuskich, spisał się znakomicie. Nie udał mu się tylko pierwszy wyścig, kiedy to przyjechał ostatni. Później nie przeszkadzała mu nawet zmiana motocykla czy koła przed samym startem. - Wiem, że Tomek Kruk jest w tym mistrzem. Już to przerabialiśmy w Szwecji i Rzeszowie, jak byliśmy razem. Jestem o to spokojny. Zawalił pierwszy bieg, ale pozostałe cztery wyścigi wygrał i jest dobrze - ocenił występ "Grega" 51-latek.
Drugim z bacznie obserwowanych był Peter Kildemand. Biorąc pod uwagę, że 24-letni Duńczyk po raz pierwszy jeździł po gorzowskim owalu, można powiedzieć, że spisał się na medal. - Peter ma dużo zawodów za sobą. W Anglii startował już w trzech turniejach i to z całkiem dobrym skutkiem. Widać, że walczy i jest napędzony. Cieszy mnie to, że pozyskaliśmy takiego zawodnika - zakończył Piotr Żyto.
Tylko bez tego esbeka.