Niemal od początku zawodowstwa w polskim żużlu zawodnicy rozliczali się z klubami i urzędami skarbowymi jako prowadzący działalność gospodarczą. Przez lata ten stan był akceptowany przez administrację skarbową. W 2004 roku zmienił się stan prawny - dla osób prowadzących działalność gospodarczą wprowadzono możliwość wyboru i płacenia podatku liniowego w wysokości 19 proc. zamiast opodatkowania na zasadach ogólnych. Żużlowcy w większości decydowali się na podatek liniowy (podobnie jak wiele innych osób prowadzących własne firmy), zamiast rozliczania na zasadach ogólnych, wówczas obowiązywały trzy progi podatkowe 19, 30 i 40 proc. (obecnie 18 i 32 proc.), a zawodnicy "łapali" się już na drugi próg.
Z możliwości obniżenia podatków zaczęli korzystać także sportowcy innych dyscyplin (np. piłkarze czy siatkarze) i również oni rejestrowali działalność gospodarczą i płacili 19-proc. podatek. Wobec coraz powszechniejszego zjawiska fiskus nie mógł pozostać obojętny. Urzędnicy skarbowi mogli ukrócić takie praktyki nie uznając prowadzonej działalności przez piłkarzy czy siatkarzy za działalność gospodarczą, bowiem nie ponoszą oni "ryzyka gospodarczego", w przeciwieństwie do żużlowców, którzy sami zatrudniają pracowników, a ich przychód zależy od osiąganych na torze wyników. Wybrali jednak inny wariant - "odkurzono" przepis art.10 ust.1 pkt 2 w zw. z art.13 pkt 2 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, który obok przychodów wszelkiego rodzaju twórców (działalność artystyczna, literacka, naukowa, trenerska, oświatowa i publicystyczna) wymienia również "przychody z uprawiania sportu" które zdaniem fiskusa winny być rozliczane jak typowa umowa zlecenia.
Co ciekawe, w interpretacjach urzędników skarbowych istnieje duża niespójność. W przypadku żużlowców fiskus prezentuje stanowisko że jeżeli "przychody z uprawiania sportu" są odrębnie wymienione, to nie ma znaczenia czy mają oni działalność gospodarczą i czy ponoszą ryzyko w związku prowadzeniem tej działalności. Natomiast inne grupy zawodowe, np. twórcy, mimo że są wymienni w tym samym przepisie (art. 13 pkt 2) mogą prowadzić działalność gospodarczą. W związku z niedawną sytuacją dotyczącą tantiem Minister Finansów uznał, że twórcy mogą prowadzić działalność gospodarczą i wybrać 19-procentowy podatek, a dodatkowo w ramach tej działalności rozliczać dochody z tantiem. Równocześnie odmawia się tego żużlowcom, co nosi znamiona dyskryminacji tej grupy zawodowej.
Pierwsze kontrole żużlowców i podważanie ich możliwości rozliczania się poprzez 19-procentową stawkę pojawiły się w 2010 roku, sądy w Bydgoszczy i Poznaniu orzekały na niekorzyść żużlowców, ci odwołali się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który właśnie wydał wyrok w sprawie Adama Skórnickiego.
O sprawie informuje Gazeta Prawna. "(NSA) Orzekł, że działalność żużlowca istotnie różni się od działalności gospodarczej. Wskazał, że sportowiec, zawierając umowy z klubami sportowymi, musi reprezentować ich barwy. Nie może przy tym oddelegować do startów innej osoby. To odróżnia realizację kontraktów sportowych od przychodów z działalności gospodarczej" - czytamy na stronie internetowej GP. "Sędzia Zbigniew Romała wyjaśnił, że żużlowiec, w przeciwieństwie np. do osoby wykonującej zawód mechanika samochodowego, musi wykonywać swoją działalność osobiście - musi sam reprezentować klub i startować w zawodach. Nikt go w tym nie zastąpi."
Obecnie trwają kontrole u kilku innych żużlowców z czołówki krajowej oraz w dwóch klubach, z których jeden otrzymał już decyzję nakazującą zwrot 2,5 mln zł z tytułu rozliczenia podatku VAT. Oczywiście klub ten odwołał się od tej decyzji i sprawa jest w toku.
Wyrok NSA może mieć kolosalne, finansowe konsekwencje dla polskiego czarnego sportu:
- W związku z tym, że przychody żużlowców nie są przychodami z działalności gospodarczej, a z "uprawiania sportu", nie mogą oni płacić 19-procentowego podatku, a 32-procentowy (żużlowcy w większości przekraczają odpowiedni próg dochodowy), więc fiskus domaga się dopłaty 13 proc. od kwoty powyżej progu podatkowego,
- Jeśli żużlowcy nie mogą prowadzić działalności gospodarczej na gruncie prawa podatkowego, a jedynie czerpać przychód z "uprawiania sportu", to za zaniżony o 13 proc. podatek w pierwszej kolejności całym swoim majątkiem odpowiadają kluby, które miały bezwarunkowy obowiązek pobierania zaliczek na podatek dochodowy. Fiskus więc najpierw obciąży kluby, a dopiero potem one będą mogły dochodzić zwrotu zapłaconych podatków do swoich żużlowców,
- Jeśli kontrakt między klubem i zawodnikiem to umowa zlecenia czy umowa na warunkach umowy zlecenia to za chwilę kluby mogą spodziewać się kontroli Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, bowiem od umów zlecenia powinny być odprowadzone składki na ubezpieczenie zdrowotne,
- Skoro żużlowcy nie mogą prowadzić działalności gospodarczej, nie mogą również wystawiać faktur VAT,
- Jeśli żużlowcy nie prowadzili działalności gospodarczej i nie mogli wystawiać faktur VAT, to kluby tego podatku nie mogły odliczać (jeden z klubów otrzymał już decyzję nakazującą zwrot 2,5 mln zł z tytułu rozliczenia podatku VAT, oczywiście klub ten odwołał się od tej decyzji i sprawa jest w toku). Również w tej sytuacji kluby będą mogły domagać się od żużlowców zwrotu zapłaconego podatku,
- Jeśli żużlowcy nie prowadzili działalności gospodarczej i nie mogli wystawiać faktur VAT to im również nie przysługiwało prawo odliczenia podatku VAT od swoich zakupów.
Mając na uwadze decyzję NSA, kontrole skarbowe mogą zawitać u kolejnych żużlowców i domagać się dopłaty nieuiszczonych podatków.
Jako ciekawostkę podajmy, że nasz informator, który zajmuje się sprawami podatkowymi jednego z żużlowców, którego dosięgła kontrola skarbowa, zapytał przedstawiciela Urzędu Kontroli Skarbowej, czy wie jakie mogą być konsekwencje działań administracji, usłyszał: to doprowadzi do upadłości sportowych spółek żużlowych, a żużlowcy wyprowadzą się za granicę.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Komentarz Adama Golińskiego, który reprezentuje interesy Adama Skórnickiego:
Na mocy decyzji NSA żużlowcy nie mogą rozliczać się według stawki podatku liniowego. Dla większości z nich oznacza to, że muszą płacić wyższe podatki. Sprawa dotyczy lat poprzednich, więc będą musieli zapłacić zaległe podatki. Taka decyzja zapadła w przypadku Adama i nie wiem jakie wyroki zostaną wydane w przypadku innych żużlowców. W każdym razie powstał precedens, którym sąd będzie się kierował w innych sprawach.
Próbowałem przekonywać sąd, że w 80 procentach wynik żużlowca uzależniony jest od sprzętu, nad którym pracuje sztab ludzi. Stąd musi on zatrudniać inne osoby i prowadzić przedsiębiorstwo. Sędziowie uważnie mnie wysłuchali, po czym stwierdzili, że zawodnicy muszą płacić wyższe podatki. To na pewno oznacza dla nich duży problem.