Obaj zawodnicy Grupy Azoty Unii Tarnów upadli na tor w treningu punktowanym z leszczyńską Unią. W czwartej przeszli pierwsze szczegółowe badania w leszczyńskim szpitalu. U Kołodzieja początkowo podejrzewano pęknięcie żebra. Ostatecznie jednemu z liderów tarnowskich Jaskółek nic się nie stało.
- Mogę uspokoić kibiców w przypadku Janusza. Nic mu nie jest. Odpoczywa w szpitalu, na razie pozostaje pod obserwacją lekarzy i wszystko wskazuje na to, że już jutro wyjdzie do domu - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl trener Marek Cieślak.
Nieco poważniej wygląda natomiast sytuacja Mateusza Borowicza, którego czeka najprawdopodobniej około sześć tygodni przerwy w startach. - Jest problem z kręgami szyjnymi. Mateusz prawdopodobnie będzie nosić kołnierz. Szacuje się, że jego przerwa w startach może potrwać około sześć tygodni. Przejdzie jeszcze rezonans i jeśli wypadanie on pozytywnie, to również jutro wyjdzie ze szpitala - wyjaśnia Cieślak.