Adrian Gała nie pierwszy raz pokazał charakter. Kiedyś uciekł ze szpitala, by pojechać w lidze

Junior Startu Gniezno awansował do finału krajowych eliminacji do IMŚJ. Wygrał bieg dodatkowy, mimo że chwilę wcześniej zanotował groźny upadek. - W tym sporcie trzeba mieć charakter - twierdzi Gała.

W tym artykule dowiesz się o:

Adrian Gała przeżywał w sobotę huśtawkę nastrojów. Rozpoczął od taśmy, w drugim biegu zdobył tylko punkt, jednak dzięki dwóm wygranym w drugiej części zawodów zdołał zakwalifikować się do wyścigu dodatkowego o premiowane awansem ósme miejsce. W nim mierzył się z bardziej doświadczonymi Hubertem Łęgowikiem i Kamilem Adamczewskim.

Na wyjściu z pierwszego łuku doszło do fatalnie wyglądającego upadku. Adamczewski wpadł w koleinę, stracił panowanie i zahaczył o Gałę. Obaj zawodnicy z impetem uderzyli w drewnianą bandę, a rozpędzony motocykl gnieźnianina przejechał jeszcze kilkadziesiąt metrów i zatrzymał się dopiero na murawie. Żużlowcy wstali na szczęście o własnych siłach. Poobijany Gała nie tylko wystartował w powtórce, ale również w efektownym stylu rozprawił się z Łęgowikiem. Uzyskując przepustkę do finału, osiągnął jeden z największych sukcesów w krótkiej karierze.

Za determinację i wolę walki otrzymał brawa. Trzymając się bolejącą prawą rękę, cierpliwie udzielał wypowiedzi. - Przemo Gnat, mój trener od przygotowania fizycznego, powtarzał mi, że w tym sporcie najważniejszy jest charakter. Przed wyścigiem o tym sobie przypomniałem - tłumaczył 19-letni zawodnik. - Na żużlu panienki nie jeżdżą, trzeba mieć charakter i chcę zawsze go pokazywać. Cieszę się, że mimo bólu wygrałem z Hubertem, który jest dobrym kolegą, jeździ fair i zostawia miejsce do ataku. Punkty przychodziły ciężko. Słabiej startowałem, ale starałem się w każdym biegu walczyć i ostatecznie występ mogę zaliczyć do udanych.

Adrian Gała po upadku opuszczał tor w asyście Romana Jankowskiego i Piotra Pawlickiego
Adrian Gała po upadku opuszczał tor w asyście Romana Jankowskiego i Piotra Pawlickiego

Nie po raz pierwszy Adrian Gała wykazał się hartem ducha. W sierpniu 2012 roku zdecydował się na gościnny występ w barwach Kolejarza Rawicz, mimo że trzy dni wcześniej groźnie upadł. - Przed meczem z Opolem uciekłem ze szpitala w Lesznie - śmieje się Gała. - W czwartek miałem ciężki wypadek z Danielem Kaczmarkiem, ale gdy Piotr Żyto zadzwonił z pytaniem o zdrowie, odpowiedziałem: "Tak, trenerze, wszystko OK". Postanowiłem, że na własną odpowiedzialność wyjdę ze szpitala i pojadę dla Rawicza. Taki już jestem.

Półfinałowego spotkania II ligi nie będzie jednak wspominał miło, ponieważ dwukrotnie zapoznawał się z nawierzchnią wymagającego rawickiego toru i wyraźnie poturbowany wracał do parku maszyn w asyście lekarzy. - Szczerze mówiąc nic z meczu nie pamiętam ­- przyznaje wychowanek Startu. - Przypominam sobie tylko, jak leżałem na ławce i prezes Darek Cieślak troszczył się o to, żebym przeżył (śmiech).

W sobotę Gała w mocnych słowach krytykował winowajcę upadku Kamila Adamczewskiego. Miał natomiast powody, by dziękować przedstawicielom Unii Leszno. Roman Jankowski i Piotr Pawlicki jako pierwsi wybiegli do niego, gdy leżał na torze, z kolei Bartosz Smektała pomógł przetransportować uszkodzony motocykl do parkingu. - Z Bartkiem bardzo dobrze się znam, bo też pochodzę z leszczyńskich stron - wyjaśniał Gała. - Ze wszystkimi chłopakami z Leszna mam dobry kontakt. W tym mieście jest taki klimat, że każdy sobie wzajemnie pomaga. Podchodzę do sportu w podobny sposób. Trener Jankowski jest jedną z pierwszych osób, które zaczęły mnie wspierać. Od niego, gdy zaczynałem jeździć w szkółce, otrzymałem nowy kask. Teraz oczywiście już go używać nie mogę, ale leży na półce i pamiętam, że wielokrotnie mnie ochronił.

W porównaniu do ubiegłego roku Gała poczynił spory postęp, o czym świadczą wyniki sobotniego turnieju i wcześniejszych sparingów, a także pewna, skuteczna jazda i zwycięstwa z bardziej utytułowanymi przeciwnikami. - To zasługa moich sponsorów Rafaela i Tomasza Wojciechowskich oraz Darka Sajdaka, który udziela mi cennych rad. Cieszę się, że mam ludzi, którzy są przy mnie w każdej chwili - mówi młody gnieźnianin. - Im zawdzięczam rozwój, choć sam także ciężko pracuję i krok po kroku spełniam cele. Wiem, że jeśli nadal tak się będę starał, to wreszcie do czegoś dojdę.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (11)
avatar
spawn
1.04.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Miło czytać, że Przemo Gnat skutecznie motywuje i wydobywa to co najlepsze nie tylko z zawodników BJJ i MMA, ale też z żużlowców. Tak trzymać, Przemo!! Pozdrowienia z Piły!
A Adrianowi oczywiśc
Czytaj całość
avatar
zsmarti
1.04.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
ma chłopak wole walki oby tak dalej dobry sprzęt jak będzie maił to myślę ze będą z niego ludzie samych 3 Adi i jak najmniej takich sytuacji 
avatar
waldzior
31.03.2014
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Bez urazy, ale to charakter czy głupota? 
avatar
zsmarti
31.03.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
zawsze się jakiś baran znajdzie co mu w dupie nie przypasuje i minus uje 
avatar
speeeedway
31.03.2014
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
a co to za lamus minusuje haha :D pewnbie jakiś rudy :D