Martin Vaculik bez preferencji co do partnera z pary. "Nie ma to dla mnie znaczenia"

Wygląda na to, że Martin Vaculik zapomniał już o niepowodzeniach z ubiegłego sezonu. Ten zaczął z wysokiego "C" i wydaje się, że Jaskółki znów mogą mieć z niego sporo pożytku. Tak jak w 2012 roku.

- Mam dobre silniki, ja jestem w niezłej formie. Trzeba cały czas pracować nad sobą, iść do przodu, aby w zaczynającej się w najbliższą sobotę lidze było jak najlepiej - rzucił Słowak na początku rozmowy.

Człowiekiem, który dał drugie żużlowe życie straniero Grupy Azoty Tarnów jest m.in. nowy tuner. Współpraca zazębiała się od jakiegoś czasu, a kulminacją było zdobycie tytułu indywidualnego mistrza Europy. - Z Finnem Rune Jensenem pracuję już od połowy zeszłego roku. Pewnych rzeczy trzeba się nauczyć dlatego na efekty czasem trzeba dłużej poczekać. On poznawał moje nawyki, a ja jego. Tak powstawała chemia, z której chcemy czerpać obopólną korzyść - zakomunikował.

- Wcześniej przez prawie cztery sezony miałem do czynienia z innymi "majstrami". Wszyscy widzieli, że działo się coś niedobrego i taka zmiana musiała nadejść. Myślę, że z pozytywnym finałem dla mnie. Finn jest wielkim profesjonalistą i stara się robić dla mnie jak najlepsze silniki - dodał.

Te na treningach i sparingach przeszły już dokładną selekcję i oczekują do użycia podczas inauguracji Enea Ekstraligi. W niej tarnowianie zmierzą się już w sobotę w wyjazdowej potyczce z aktualnym drużynowym mistrzem Polski Spar Falubazem Zielona Góra. - Już za bardzo nie sprawdzamy. Mamy powybierane pewne jednostki napędowe i ustawienia, z których będziemy korzystać w lidze - zapowiedział.

Kacper Gomólski i Martin Vaculik, czyli zawodnicy, którzy stworzą jedną z par GA Unii Tarnów podczas sobotniej inauguracji w Zielonej Górze
Kacper Gomólski i Martin Vaculik, czyli zawodnicy, którzy stworzą jedną z par GA Unii Tarnów podczas sobotniej inauguracji w Zielonej Górze

Wiemy także, że byłemu stałemu uczestnikowi cyklu Grand Prix przypadnie w grodzie Bachusa odpowiedzialna rola jazdy w parze z młodzieżowcem. Jeszcze po sobotnim treningu punktowanym, w którym rywalem biało-niebieskich była ekipa pierwszoligowej PGE Marmy Rzeszów Martin nie miał wyraźnych preferencji co do wyboru partnera. Przypomnijmy, że w minionych rozgrywkach najczęściej był ustawiany z Artiomem Łagutą, a spotkania zaczynał z zewnętrznych pól startowych. - Nie ma dla mnie tak naprawdę większego znaczenia z kim jadę i jaki dostanę numer na plastronie. Ja się cieszę, że w ogóle mogę być w tym klubie, w gronie tych zawodników. Bo to jest mieszanka naprawdę świetnych chłopaków - odpowiedział.

Zawodnik nie chce silić się nawet na wszelkiego rodzaju prognozy względem rywalizacji jego zespołu w województwie lubuskim. - Będziemy starać się zrobić dobre widowisko, aby kibice mogli powiedzieć po ostatniej gonitwie: "Tak to było świetne spotkanie". O to w tym chodzi, żeby oni, działacze sponsorzy mieli jak najlepszą zabawę. Oby z dobrym finałem dla nas - rzucił enigmatycznie.

W dniu rozgrywania sobotniego test meczu jeździec zza naszej południowej granicy miał urodziny i kończy dwudziesty czwarty rok życia. Od działaczy dostał okazały tort natomiast kibice wręczyli mu kolaż ze zdjęć, na których jest kompilacja jego czterech sezonów w barwach Jaskółek. Ten piąty właśnie się rozpoczął. - Widzę po zmarszczkach, że człowiek stary i czas leci nie ubłaganie (śmiech). Tak poważnie, naprawdę jestem zaskoczony bardzo miło tym prezentem od kibiców. Fantastyczny upominek, bo jeżdżę tutaj już piąty rok, a zdjęcia są z każdego sezonu startów. Na razie dziękuję im słownie, ale postaram się niedługo odwdzięczyć dobrymi wynikami - zakończył zawodnik pochodzący z Żarnovicy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: