Nowy żużlowiec Betard Sparty Wrocław nie ścigał się w Lesznie od przeszło sezonu. Przed rokiem, gdy reprezentował barwy PGE Marmy Rzeszów, jego zespół, tłumacząc się względami bezpieczeństwa, odmówił wyjazdu na tor. - Rzeczywiście, minęło już sporo czasu odkąd rywalizowałem w Lesznie. Z chęcią przyjąłem zaproszenie na Memoriał, ponieważ spędziłem tu kilka udanych sezonów, a poza tym mam sentyment do tutejszych kibiców - przyznał Jurica Pavlic.
Z powodu twardej nawierzchni leszczyńskiego toru, chorwacki żużlowiec miał początkowo problemy ze znalezieniem odpowiednich przełożeń. W pierwszych dwóch biegach zdobył tylko jeden punkt. Znacznie lepiej powiodło mu się jednak w drugiej części zawodów, kiedy wygrał dwa z trzech wyścigów. - Byłem zaskoczony torem, bo kiedyś było tu przyczepnie. Nie przypominam sobie sytuacji, by gospodarze myśleli wcześniej o przygotowaniu tak twardego toru. Początkowo miałem z tym problemy, ale z biegiem czasu zacząłem wyraźnie się rozpędzać - ocenił.
Pavlic, podobnie jak jego klubowy kolega - Maciej Janowski, nie miał jednak większych zastrzeżeń do leszczyńskiego toru. - Mimo twardej nawierzchni i nieco słabych czasów nie można było narzekać. Wiele wyścigów, także tych z moim udziałem, mogło się naprawdę podobać. W każdych zawodach staram się pokazać z jak najlepszej strony i nie ukrywam, że było to dla mnie ważne przetarcie przed ligowym sezonem - podsumował Chorwat.