Marta Półtorak: Jeżeli człowiek bardzo się stara, to nie zawsze mu wychodzi

PGE Marma Rzeszów już w pierwszej kolejce odnotowała dość łatwe zwycięstwo nad Orłem Łódź. Marta Półtorak studzi jednak emocje kibiców. - To dopiero pierwsze spotkanie - mówi była prezes PGE Marmy.

Przed niedzielnym pojedynkiem Nice PLŻ z Orłem Łódź, w szeregach "Żurawi" pojawiła się lekka niepewność. - Tor nie pozwalał na to, by nasza drużyna mogła sprawdzić się w przedsezonowych sparingach. To było pierwsze spotkanie w tym roku i naprawdę wszystko mogło się zdarzyć. Było kilka niewiadomych. Okazało się jednak, że stać nas na dobry wynik - przyznała Marta Półtorak.

Zwycięstwo 55:35 już w pierwszej kolejce, to z pewnością dobry prognostyk dla kibiców biało-niebieskich, jeśli chodzi o pozostałą część sezonu. Tym bardziej, że według byłej prezes PGE Marmy Rzeszów, łodzianie nie są drużyną do bicia. - Orzeł Łódź na pewno nie jest słabą drużyną. Mają przecież Lindbacka, który przez wiele sezonów był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. To nie był mecz do jednej bramki, jakby się mogło wydawać po wyniku - stwierdziła Półtorak.

W drużynie PGE Marmy Rzeszów znakomite zawody odjechał Kenni Larsen. 25-letni Duńczyk zdobył 12 punktów i bonus, będąc tym samym najskuteczniejszym zawodnikiem miejscowych. - Jestem bardzo zadowolona z wyniku Kenniego Larsena. Czy okaże się objawieniem sezonu? Trudno mi powiedzieć. Bardzo bym tego chciała, ale to dopiero pierwszy mecz w sezonie. Na pewno zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Zresztą wszyscy nasi chłopcy zaprezentowali się z dobrej strony. Pokazali, że nie ma pozycji straconych. Walczyli do ostatnich metrów i za to należy im się szacunek - powiedziała Półtorak.

Z kolei słabszy występ przytrafił się Pawłowi Miesiącowi. "Łełek", który powrócił do rzeszowskiej drużyny, po pięciu latach przerwy, okazał się najsłabszym ogniwem PGE Marmy. - Paweł bardzo chciał odjechać dobre zawody. Po kilku latach przerwy, ponownie miał okazję do startu przy swoich kibicach i w swoim mieście. Jeżeli człowiek bardzo się stara, to nie zawsze mu to wychodzi. Czasem przydaje się wtedy trochę chłodnej głowy. Uważam, że teraz Pawłowi powinno się jechać lżej - tłumaczy Półtorak.

W dalszym ciągu zagadką pozostaje kwestia przynależności klubowej Rafała Okoniewskiego. Wydaje się, że konflikt ten nie przynosi korzyści dla żadnej ze stron. "Okoń" nie ma bowiem, gdzie się ścigać, a PGE Marma dysponuje wąziutką kadrą polskich seniorów, co w przypadku choćby najdrobniejszej kontuzji Macieja Kuciapy, czy Pawła Miesiąca - sprawi, że Janusz Ślączka będzie musiał desygnować do składu trzech juniorów. - Rafał wielokrotnie dostawał od nas propozycje, których nie przyjmował. Wydaje mi się, a nawet jestem przekonana, że chodzi tu o sprawy finansowe. Rafał oczekuje kontraktu na poziomie ekstraligowym. Wątpię, by jakikolwiek klub spełnił jego obecne żądania - zakończyła była prezes, a obecnie sponsor strategiczny i tytularny rzeszowskiej drużyny.

Jesteśmy na facebooku. Dołącz do nas! 
[event_poll=25159]  

Źródło artykułu: