23-latek stosunkowo dobrze zaczął niedzielne zawody, pokonując najpierw Grzegorza Zengotę, a potem Przemysława Pawlickiego. Nie poddawał się bez walki i starał się o to, by jego rezultat był lepszy. - Jestem dość zadowolony z mojego występu. W swoich dwóch pierwszych wyścigach pokonałem zawodników Unii. Może nie liderów, ale pozostałych - mówił Linus Sundstroem.
Szwed tego dnia pojechał jeszcze w jednym wyścigu, a potem był już dwukrotnie zastąpiony, mianowicie w gonitwach nr 10 i 14. Ostatni jego występ nie był tak udany jak wcześniejsze, ale zawodnik Stali Gorzów znał tego przyczynę. - W trzecim swoim biegu startowałem z trzeciego pola, które nie było najlepsze. Nie wiem, czy w ogóle ktoś wygrał z tego pola. Nie jestem super szczęśliwy, ale nie było też bardzo źle - przyznał. Faktycznie, z pola C zaledwie raz udało się wygrać, a tej sztuki dokonał Bartosz Zmarzlik, jadąc w 14. biegu właśnie za Sundstroema.
Przed sezonem, w treningach punktowanych żużlowiec, która do Gorzowa trafił z Orła Łódź początkowo nie jeździł najlepiej. Z każdym kolejnym sparingiem to się polepszało, a silniki pracowały jak należy. Trzeba pamiętać, że dla reprezentanta kraju Trzech Koron to dopiero drugi sezon w ENEA Ekstralidze i wciąż brakuje jeszcze tych punktów. Oddać mu jednak należy to, że zostawia serce na torze i stara się ścigać rywali, ile tylko się da. - Jeśli spojrzeć na wynik to dwa punkty z bonusem są niczym, ale jeśli wziąć pod uwagę ściganie to jest to zupełnie inne spojrzenie. Nie mogę być zadowolony ze zdobyczy punktowej, ale pokazałem się z dobrej strony - powiedział świadomy swojej jazdy Linus.
Jednak nie tylko Szwed ścigał się z przeciwnikiem. Mijanek nie brakowało i to mogło się podobać, choć niektórzy jeździli nieco za ostro. Wynik był kontrolowany przez gospodarzy, ale emocji nie brakowało, mimo że zdawać by się mogło, iż nawierzchnia nieco zaskoczyła przyjezdnych. Nieco mniej polewano ten tor, przez co mocno się kurzyło. Nie były to więc łatwe warunki. - Tor był naprawdę dobry, choć trudny, bo nawierzchnia była zupełnie inna niż podczas sparingów. Teraz na lidze jest inaczej - zauważył jeździec Stali.
Dla "żółto-niebieskich" był to pierwszy domowy mecz, dlatego też publiczność dopisała. Kibice gospodarzy wykupili bilety na wszystkie dostępne dla siebie miejsca i blisko 14 tysięcy gardeł wspierało żużlowców ze Śląskiej. Ten doping jest bardzo ważny dla Linusa Sundstroema, ale także dla całej drużyny z Grodu nad Wartą. - Oprócz mnie, każdy punktował i wygraliśmy wysoko dla tych wspaniałych fanów. To było bardzo ważne, by wygrać pierwszy mecz u siebie. Mam nadzieję, że kibice będą nas dalej wspierać i nieść do kolejnych zwycięstw - zakończył Szwed.
- to zawodnik 2 lini i ma wyrywać z drugim garnitu Czytaj całość