Kiedy GKM Grudziądz pod koniec okresu transferowego zakontraktował Sebastiana Ułamka, prezes klubu pokusił się o stwierdzenie, że w Grudziądzu udało się skompletować skład, o którym marzyli działacze. Drużyna prowadzona przez Roberta Kempińskiego wymieniana była jako główny faworyt do awans do ENEA Ekstraligi. Aspiracji do awansu nie ukrywali także grudziądzcy działacze. Pierwsze dwie kolejki Nice Polskiej Ligi Żużlowej póki co zweryfikowały jednak możliwości zespołu. GKM u progu sezonu prezentuje się najsłabiej spośród wszystkich klubów zaplecza Ekstraligi. - Zostaliśmy w blokach startowych. Jeszcze z nich nie wystartowaliśmy. Przez zimę budowaliśmy mocny betonowy wieżowiec, który po dwóch kolejkach runął w gruzach. Jedno jest pocieszające. Gorzej być już nie może. Od teraz może być już tylko lepiej - powiedział dla SportoweFakty.pl Arkadiusz Tuszkowski.
Podstawowym problemem GKMu jest nierówna postawa wszystkich zawodników. W drużynie brakuje lidera, który byłby w stanie poprowadzić drużynę do zwycięstwa. - Tak można powiedzieć. W każdym meczu mamy najlepiej punktującego zawodnika, ale nie jest to lider drużyny. W Grudziądzu najlepiej pojechał Karpow, który w Łodzi całkowicie zawiódł. Z kolei w Łodzi bardzo dobrze pojechał Sebastian Ułamek, który słabiej punktował w Grudziądzu. O żadnym z tych zawodników nie można jednak póki co powiedzieć, że to lider zespołu. Nie jedzie druga linia. A to nie jest rzut oszczepem, gdzie o wyniku decyduje indywidualny rezultat, tylko cała drużyna musi punktować, aby odnieść zwycięstwo. Ten problem widać w tabeli, gdzie zajmujemy aktualnie ostatnie miejsce - dodał prezes GKM.
Od kilku sezonów problemem grudziądzkiej drużyny jest również słaba formacja juniorów. Prezes GKM broni jednak najmłodszych zawodników swojego klubu. - Nie winiłbym juniorów za nasze wyniki. Mamy dosyć szeroką kadrę juniorską. Powstaje tylko jedno pytanie: który z nich w danym momencie zaskoczy i będzie punktował. Marcin Nowak z przymusu w pierwszych biegach startował kilka razy, w tym jako rezerwa z powodu taśmy. Trudno jest o dobry wynik w tej sytuacji. Jeżeli chodzi o Bobera to liczyliśmy na jego dobry wynik. Jego pierwszy start, w którym prowadziliśmy podwójnie pokazał, że stać go było na dobrą jazdę, ale niestety upadek z własnej winy i problemy z oddychaniem spowodowały, że nie był w stanie kontynuować zawodów. Moim zdaniem mamy lepszych juniorów niż wcześniej, choć nadal nie spełniają naszych oczekiwań - wyjaśnił Tuszkowski.
Dla drużyny, która miała walczyć o awans do Ekstraligi, obecna sytuacja jest nie do przyjęcia. Powstaje jedno pytanie: co dalej? - To jest bardzo dobre pytanie, jednak nie możemy podejmować decyzji pod wpływem emocji. Musimy wszystko na spokojnie przemyśleć. Mamy wstępne rozwiązania, które wprowadzimy w kolejnych dniach. Musimy odbudować się z gruzów, o których wspomniałem na wstępie. Przede wszystkim trzeba bardzo dobrze przygotować się do meczu z Polonią Bydgoszcz, bo to musi być przełom dla naszej drużyny. Zawodnicy muszą pokazać na co ich stać. Ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, aby mieli odpowiednie warunki do przygotowań. Wszelkie płatności są na czas, tak jak sobie życzyli. Winę za obecny stan rzeczy ponoszą wyłącznie zawodnicy. Oczekujemy od nich poprawy formy. Nie mogę niestety w tej sprawie stanąć w obronie zawodników. Muszą sprostać oczekiwaniom, jakie stawiają przed nimi działacze i kibice. Mam nadzieję, że będą w stanie pokazać charakter i pokażą na co ich stać - zakończył Arkadiusz Tuszkowski.