Rosjanin boryka się z kłopotami sprzętowymi. Jego jednostki napędowe nie pracują tak jak tego od nich oczekuje. - Szło mi bardzo ciężko. Coś nie tak jest z silnikami. Był problem z ich dopasowaniem. Muszę teraz udać się na Łotwę i je naprawić, żeby w następnym meczu pojechać jak najlepiej. Czasu jak na ironię nie ma wiele. Po wizycie w serwisie u mechanika zaliczę sparing w Szwecji, potem prawdopodobnie podróż do Danii i powrót na ligę do Tarnowa. Chcę wcześniej tutaj pojeździć, aby być w pełnej gotowości na Stal Gorzów - zdradził "Tiomka".
Mimo trudności, na tle słabszego przeciwnika straniero Jaskółek potrafił zanotować na swoim koncie osiem punktów z dwoma bonusami. Na dodatek tylko w czterech startach. Z rywalizacji wyścigu nominowanym zrezygnował. - Nie chciałem jechać w jeszcze jednej gonitwie, żeby nie pogarszać sytuacji. To nie jest bowiem kłopot z jednym silnikiem. Do tego doszedł drugi, a teraz jeszcze z trzecim mam zagwozdkę! To jest jakaś masakra. Mam straszny mętlik w głowie z tym związany - zakomunikował przybity.
[event_poll=25169]
23-latek należał do tej grupy ludzi, która przed przyjazdem beniaminka do Jaskółczego Gniazda przestrzegała przed nadmiernym optymizmem. - Myślałem, że będzie około 50:40. Tak sobie prognozowałem. Patrzę po zawodach na rezultat końcowy, a tam 63:27. Szok, bo to strasznie wysoki wynik i rzadko spotykany. Ale to dobrze. Chyba objęliśmy prowadzenie w ligowej tabeli. Obyśmy tak jechali do końca rozgrywek, aby na finiszu rozgrywek móc cieszyć się z mistrzostwa Polski - stwierdził odważnie.
Nieszczęścia chodzą... trójkami. Tyle silników oddaje do naprawy po poniedziałkowym meczu Artiom Łaguta
Najbardziej przygnębionym zawodnikiem meczu pomiędzy GA Unią Tarnów a RZ Wybrzeżem Gdańsk (63:27), co może wydawać zaskakujące nie był wcale jeździec gości. Smutny po parkingu chodził Artiom Łaguta.
Źródło artykułu: