- Jeśli spojrzysz na lata 70-te czy 80-te - Niemcy miały największą żużlową scenę, większą niż ktokolwiek. Przez dwa, trzy, a może 10 lat mieliśmy 10 tysięcy osób na każdych zawodach, każdego tygodnia. Wielkie nazwiska, takie jak Ole Olsen, Barry Briggs, Karl Maier czy Hans Nielsen - oni wszyscy do nas przyjeżdżali. Podczas zawodów na długim torze co niedziela pojawiało się od 10 do 20 tysięcy kibiców - opisuje Smolinski. - Nie widzę tego w Polsce, Szwecji czy Wielkiej Brytanii. My to wtedy mieliśmy, a to wspaniały background dla żużla w Niemczech. To wróci - przekonuje.
Zdaniem Niemca, coraz więcej jego rodaków interesuje się speedwayem, co widać m.in. po ich frekwencji na zawodach o Indywidualne Mistrzostwo Świata. - Jestem pewien, że w Tampere pojawi się wielu ludzi, podobnie jak 31 maja w Pradze, która jest dla mnie jak domowa Grand Prix. Będzie tam naprawdę sporo niemieckich fanów - powiedział.
[ad=rectangle]
Po GP Europy w Bydgoszczy Niemiec zajmuje 6. lokatę w klasyfikacji ogólnej cyklu. Podczas drugiej rundy odpadł w półfinale i zapisał przy swoim nazwisku 7 "oczek". - Jestem bardzo zadowolony. Najważniejsze, że wróciłem do domu bez żadnych kontuzji. Nic nie jest złamane. Mój zespół pracował bardzo dobrze i nie miałem żadnych defektów. Po 16. biegu tor bardzo się zmienił, a ja nie zdobyłem punktów. Wiele pozmieniałem w ustawieniach i to kompletnie nie działało. Doszedłem do półfinału, uzyskałem niezłą zdobycz, wciąż jestem w czołowej ósemce i wygrałem w sobotę bieg z bardzo dobrymi zawodnikami. Myślę, że to dobry rezultat, jednak wciąż muszę ciężko pracować, aby ponownie awansować do półfinału - zakończył.
źródło: speedwaygp.com
W liczacych sie programach telewizyjnych o zuzlu ani slowa.
Smolinski znajduje sie w innej czasoprzestrzeni !
Ja mu zycze jak najlepiej Czytaj całość