Jason Doyle: Liczę, że wrócę na tor za 10 dni

Pechowo dla Jasona Doyle'a zakończyły się zawody Speedway Best Pairs rozegrane w sobotę w Landshut. Australijczyk w swoim pierwszym wyścigu uczestniczył w fatalnie wyglądającym upadku.

W 4. biegu zawodów upadek kangura spowodował Maksim Bogdanow. Żużlowiec Orła Łódź doznał wstrząśnienia mózgu oraz dwóch ran szarpanych w prawej nodze. - W sobotę doznałem silnego wstrząśnienia mózgu. Co więcej, tamtej nocy przeszedłem operację nogi. To była długa noc w szpitalu. Założono mi trzydzieści szwów. Moje pierwsze zawody par nie były wymarzone, ale taki jest speedway. Mam nadzieję, że następnym razem będę miał więcej szczęścia i będzie dużo lepiej - powiedział specjalnie dla SportoweFakty.pl "Doyley".

W sobotnich zawodach swojego kolegę z reprezentacji bardzo dobrze zastąpił Davey Watt, który razem z Chrisem Holderem triumfował w Landshut. - Chris (Holder) i Davey (Watt) wygrali te zawody i zrobili duży krok do triumfu w całym turnieju. Miejmy nadzieję, że kolejny krok wykonamy w Szwecji i przypieczętujemy wygraną. Liczę również, że będę tam razem z chłopakami - dodał Jason Doyle.
[ad=rectangle]
W niedzielę polski klub Australijczyka - Orzeł Łódź musiał poradzić sobie w starciu z KMŻ Lublin nie tylko bez niego, ale również bez kontuzjowanych Antonio Lindbaecka i Denisa Gizatullina. Orły mimo osłabień pewnie pokonały rywali 51:39. - Dobrze było zobaczyć rezultat tego meczu. Fajnie, że Łódź osiągnęła dobry wynik u siebie i wygrała z Lublinem, który jest mocną drużyną. To było wiadome, że beze mnie i Antonio (Lindbaecka) będzie ciężko, ale udało się - kontynuował Doyle.

28-letni żużlowiec obecny był w niedzielę na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie, gdzie z trybuny VIP oglądał pojedynek miejscowej Fogo Unii i SPAR Falubazu Zielona Góra. - Musiałem podrzucić do Leszna jednego z członków swojego teamu - Rafała, który bardzo mi pomógł minionej nocy. Postanowiłem, że razem ze znajomymi odwiedzę tutejszy stadion i obejrzę zawodników z Leszna w akcji. Polski speedway jest niezwykle widowiskowy, a atmosfera na stadionie jest bardziej atrakcyjna, aniżeli chociażby w Anglii - przyznał.

{"id":"","title":""}

Kiedy znów ujrzymy Jasona Doyle'a na torze żużlowym? - Mam nadzieję, że wrócę do ścigania za dziesięć dni. Po zagojeniu się ran lekarze muszą mi wyciągnąć szwy. Ponadto, będę musiał dojść do dobrej dyspozycji. Doznałem silnego wstrząśnienia mózgu i nie czuję się na ten moment dobrze. Liczę, że za dziesięć dni będzie dużo lepiej - zakończył.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (10)
avatar
jaco
16.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ja widząc ten upadek szczerze zamarłem, strasznie się bałem by nie było krwotoków wewnętrznych, Jak dla mnie żużlowcy to są kaskaderzy, po takim czymś przeciętny człowiek to 3 tyg z łóżka by ni Czytaj całość
avatar
Dunkely
15.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Podziwiam żużlowców za pasję i determinację, po takim upadku nie chciałabym więcej patrzeć na motocykl. Wyglądało to bardzo źle, szczęście, że skończyło się tylko tak, myślałam, że połamał tą n Czytaj całość
avatar
Zielonogórzanka
15.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
10 dni to za mało, aby wygoić ranę szarpaną/ ja uważam, że to rana cięta/. Życzę zdrowia i powodzenia. 
avatar
sympatyk żu-żla
15.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
powodzenia by tylko było wszystko jak należy ze zdrowiem. 
avatar
jedrzej
15.05.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jason trzymaj się:)))