W ciągu dwóch tygodni KantorOnline Włókniarz Częstochowa rozstał się z dwoma toromistrzami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to właśnie pod Jasną Górą mają miejsce najciekawsze zawody w tym sezonie. Najpierw zdecydowano, że Andrzej Puczyński nie będzie odpowiadał za przygotowanie toru na mecze ligowe. Pojawiły się względem niego zastrzeżenia, że tor na treningach jest inny od tego na meczach ligowych. Kiedy Puczyńskiego zmienił Włodzimierz Wysowski, wydawało się, że sytuacja jest stabilna. Wysowski niespodziewanie złożył jednak rezygnację po spotkaniu z Betardem Spartą Wrocław. W tym przypadku nie chodziło o sposób przygotowania toru. - Dalej szukamy toromistrza. Szkoda, bo byliśmy z przygotowania toru zadowoleni. W tym przypadku chodziło jednak o inne sprawy, o których nie chcę i nie mogę mówić. Poza tym roztrząsanie tych spraw nie służy niczemu dobremu. W każdym razie dalej poszukujemy odpowiedniej osoby - powiedział dla SportoweFakty.pl Piotr Żyto.
[ad=rectangle]
Trener Włókniarza podkreśla, że chce, aby Częstochowa nadal uchodziła za ośrodek, w którym rozgrywane są najbardziej atrakcyjne spotkania. Przede wszystkim ma jednak na myśli dobro zawodników. - Z Częstochowy wyszły dwa sprzeczne sygnały. Z jednej strony świetne zawody, z drugiej strony zastrzeżenia co do sposobu przygotowania toru. Tak jak wspomniałem, po meczu z Wrocławiem wydawało się, że ten temat mamy opanowany. Pan Włodek niespodziewanie złożył jednak rezygnację. Chciałbym podkreślić jedną rzecz. Wszyscy, którzy widzieli spotkanie ze Spartą wiedzą, że tor podobnie jak wcześniej preferował walkę na całej szerokości, a zawody były atrakcyjne dla kibiców. Nic w tym zakresie nie można moim zdaniem zmieniać. Chodzi tylko i wyłącznie o to, aby zawodnicy na treningu i podczas meczu jeździli na takiej samej nawierzchni. Wcześniej tego nie było i stąd pojawiły się moje zastrzeżenia. Mówiąc to miałem na myśli dobro zawodników, którzy nie mieli atutu w postaci własnego toru. Dla nich był on również zaskoczeniem - wyjaśnił Żyto.
Rezygnacja Włodzimierza Wysowskiego powoduje, że powraca temat ponownego zatrudnienia Andrzeja Puczyńskiego. Trener Włókniarza podkreśla, że współpraca z Puczyńskim nie stanowi dla niego problemu, jednak muszą być spełnione określone warunki. - Będę w tym zakresie nudny, ale chodzi mi cały czas o jedno - taki sam tor na treningach i podczas meczu. W przeciwnym razie treningi nie mają sensu, skoro zawodnicy jadą na różnych torach. Kto to będzie robił, nie ma dla mnie znaczenia. Wiem, że rozmowy są prowadzone. Ja osobiście chciałbym, żeby taka osoba pojawiła się jak najwcześniej, bo będziemy więcej czasu na wypracowanie wspólnego stanowiska. Chcę również powiedzieć jasno, że ja do Andrzeja Puczyńskiego nic nie mam. Jeżeli zaakceptuje warunki, które zostały mu postawione przez klub, to ja jak najbardziej jestem za tym, aby dalej przygotowywał tor. Niejednokrotnie przecież udowadniał, że potrafi to robić. Tor ma być jednak naszym atutem. Nie możemy sobie pozwolić na porażki na własnym torze i u siebie musimy czuć się uprzywilejowani. Komisarze toru oczywiście mają dużo do powiedzenia odnośnie sposobu przygotowania toru, jednak do Częstochowy nie było zastrzeżeń i jestem za tym, aby nic w tym zakresie się nie zmieniło - zakończył Piotr Żyto.
Piotr Żyto dla SportoweFakty.pl: Tor ma być naszym atutem
To jedna z najdziwniejszych historii. Włókniarz Częstochowa, na którego torze miały miejsce jak dotąd najciekawsze mecze Enea Ekstraligi, ma problemy z toromistrzami.