Bydgoszczanie przyjechali do Lublina z myślą o zwycięstwie. Przez pewien okres nawet ten cel udawało się realizować, bowiem podopieczni trenera Jacka Woźniaka wygrywali z KMŻ Lublin sześcioma "oczkami". Ostatecznie goście z Bydgoszczy ulegli Koziołkom 42:48 i zajmują ostatnie miejsce w tabeli. - Nasza sytuacja w tabeli nie jest zbyt ciekawa, bo dwa punkty po pięciu kolejkach to jest bardzo zły wynik. Moim zdaniem mamy dobrą drużynę, ale nie ma wyników. Przed tym meczem mówiłem, że musimy to wygrać, bo już czas ucieka i tych punktów wciąż nie ma – komentuje sytuację swojego zespołu, Mateusz Szczepaniak.
[ad=rectangle]
Wychowanek pilskiej Polonii, mimo, że nie może cieszyć się ze zwycięstwa zespołu, to może zaliczyć ten mecz pod względem indywidualnym do udanych. W niedzielę wywalczył on jedenaście punktów i był wespół z Szymonem Woźniakiem najlepszym żużlowcem gości. - Występ nie był zły, jedenaście punktów to dobry wynik, ale szkoda drugiego biegu, w pierwszym co prawda też nie było rewelacji, ale dowiozłem "dwójkę". Zmieniłem trochę ustawienia na drugi wyścig, było zupełnie gorzej, nie nadążałem za rywalami. Na trzeci bieg zmieniłem motocykl i to okazało się strzałem w dziesiątkę, był on dopasowany co najważniejsze do startu w Lublinie. Jeśli się wygrało start to ciężko było stracić pozycję. Ogólnie występ nie najgorszy, ale niestety przegraliśmy – ocenia swoją jazdę żużlowiec klubu znad Brdy.
27-latek na lubelskim torze po raz ostatni ścigał się w 2012 r. kiedy to nie był w stanie zdobyć chociażby punktu. Tym razem pokazał się znacznie z lepszej strony przy Alejach Zygmuntowskich. - Na pewno to był wymagający tor, było przyczepnie, jednak miejscami tworzyły się wyrwy, czy też lekkie koleiny. Trzeba było być skoncentrowanym do końca, uważać na to wszystko jak się jechało, wiadomo, że z przodu można wybierać ścieżkę jaką się chce i jest lepszy komfort jazdy. Tor nie był najgorszy, bo jeździłem tu kiedyś na zupełnie innym, ale kilka tych kolein mogło być mniej – ocenia stan owalu w niedzielnym pojedynku Szczepaniak.
Polonia Bydgoszcz w szóstej rundzie Nice Polskiej Ligi Żużlowej zmierzy się na własnym torze z Carbon Startem Gniezno. Drużyna Dariusza Śledzia nie przegrała w tym roku jeszcze żadnego meczu, tak więc Gryfom będzie niezwykle ciężko zabrać punkty gnieźnianom. - Na pewno Gniezno jest w dobrej formie w tym roku, my niestety nie mamy tej formy zbyt dobrej, ale mam nadzieję, że własny tor będzie dla nas dużą przewagą. Powalczymy o to zwycięstwo, bo nie ma innej opcji jak pokaźna wygrana, musimy przecież patrzeć na rewanż. Czeka nas ciężka praca w tym tygodniu i nie możemy się poddawać, bo to jest najgorsze. Musimy zbierać te punkty, bo jest naprawdę nieciekawie - dodaje żużlowiec urodzony w Ostrowie Wielkopolskim.
Ekipa z województwa kujawsko-pomorskiego nie mogła w ostatnim czasie skorzystać z Patricka Hougaarda, który w pierwszych kolejkach sezonu był znaczącą postacią w zespole. Być może Duńczyk wróci już na najbliższe spotkanie i wzmocni szeregi bydgoszczan. - Jeśli pojedzie tak jak w pierwszych meczach, to na pewno będzie to duże wzmocnienie, nie wiadomo jednak jak bardzo kontuzja wpłynie na jego postawę. Mam nadzieję, że jak wróci to pomoże nam wygrać wysoko w Bydgoszczy ze Startem – kończy Szczepaniak.
[i]