Goście polegli aż 26:64, ale do Mościc przyjechali w mocno okrojonym składzie, dysponując w większości młodzieżowcami. - Po takim meczu najlepsze podsumowanie jest takie: dobrze, że wszyscy wracają cało do domu, a żaden upadek nie zakończył się jakimiś poważnymi konsekwencjami. Leżał od nas tylko Peter Kildemand, ale szybko się pozbierał. Dysponowaliśmy takim, a nie innym składem. Zdajemy sobie sprawę, że trochę to nie przystoi w Enea Ekstralidze, ale mamy taką sytuację, którą też trzeba uszanować. Więcej pojeździła sobie tym razem nasza młodzież, wnioski na pewno z tego wyciągną. Będą bogatsi o nowe doświadczenia - tłumaczył.
[ad=rectangle]
Ciekawe przeżycia w związku z pierwszym spotkaniem ligowym jako uczestnika czekały na Oskara Polisa. Junior KantorOnline Włókniarza mógł się bardziej stresować tym co go czekało po zawodach niż startami w swoich wyścigach. Musiał przejść bowiem chrzest. - Najdłużej ten będzie chyba wspominał Oskar Polis. Chłopaki się na niego szykują więc pewnie w szatni parę klapsów przyjmie. Taka jest niewdzięczna rola debiutanta - zdradził Dymek.
Jarosław Dymek: Dobrze, że żaden z upadków nie zakończył się poważnymi konsekwencjami
Po takim meczu jakim świadkami byli w niedzielę kibice w Tarnowie menedżer częstochowskich Lwów - Jarosław Dymek cieszył się najbardziej z tego, że wszyscy w jednym kawałku wracają do siebie.
Zepsuliście święto żużlowe - jak Chcecie oszczędzać jako Klub -to pomyślcie o swoich Zawodnikach, których ja Czytaj całość