Tomasz Gapiński wybrał się wraz z zespołem do Zielonej Góry, ale z powodu problemów zdrowotnych został zastąpiony przez Linusa Sundstroema. - Teoretycznie mogłem wsiąść na motocykl, ale czułem się bardzo słabo. Podejrzewam więc, że mógłbym w ogóle nie zapunktować. Skoro była możliwość, by pojechał za mnie Linus, bez wahania zgodziłem się na takie rozwiązanie - wyjaśnił "Gapa" w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Na chwilę obecną nie wiadomo, czy Tomasz Gapiński zdoła wykurować się do niedzielnego spotkania z KantorOnline Włókniarzem. Możliwe jednak, że trener Piotr Paluch umieści go w awizowanym składzie. - Na razie jestem w domu i czuję się słabo. Nie wiem czy choroba minie do niedzieli, a o żadnych treningach nie ma na razie mowy - ocenił.
Można by odnieść wrażenie, że zawodnika gorzowskiej Stali prześladuje od kilku miesięcy pech. Gapiński stracił z powodu urazów początek nowego sezonu i wystąpił jedynie w ostatnich meczach z Renault Zdunek Wybrzeżem i Unibaksem Toruń. - Brakuje mi słów, by opisać to, co ostatnio mnie spotyka. Można powiedzieć, że jak nie dopada mnie kontuzja, to mam problemy ze zdrowiem. Chciałbym, by problemy w końcu się skończyły - przyznał Gapiński.
Gorzowianie przegrali w Zielonej Górze różnicą dziesięciu punktów. Gapiński jest rozczarowany, że nie mógł pomóc swojej drużynie w uzyskaniu lepszego rezultatu. - Nie ma co gdybać, czy z moją pomocą przegralibyśmy niżej. Linus nie zaprezentował się źle, dlatego brak mojej osoby nie miał aż tak dużego znaczenia. Falubaz był tego dnia lepszy i pozostaje mu pogratulować zwycięstwa - podsumował.