Koledzy wyręczyli Artioma Łagutę w Lesznie. "Motocykle mnie dalej nie niosą"

Słabszy dzień zdarza się każdemu. Przekonał się o tym w niedzielę Artiom Łaguta, który w meczu przeciwko leszczynianom zanotował punkty tylko w jednym biegu. Rosjanin miał jednak oparcie w kolegach.

Braki zostały odrobione przez pozostałych jeźdźców Grupy Azotów Unii z nawiązką bowiem wszyscy, z pominięciem juniora Ernesta Kozy zakręcili się koło dwucyfrowej zdobyczy. Ostatecznie rozbijając gospodarzy 52:38. - Te zawody nie były trudne dla wszystkich chłopaków oprócz mnie. Dopiero co przywieźliśmy silniki z serwisu, a nie mogliśmy wygrać żadnego startu. Tor był fajny, wszystko było z nim w porządku. No nie było się do czego przyczepić - komentował.
[ad=rectangle]
"Tiomka" dołożył do pokaźnego dorobku zespołu prowadzonego przez Marka Cieślaka trzy oczka osiągnięte w swoim inauguracyjnym wyjeździe na tor. Potem dwa razy zamykał stawkę. - Pierwszy wyścig co prawda zwyciężyłem, ale trzeba zauważyć, że nie wystrzeliłem spod taśmy. Trochę szerzej wysunął się Kenneth Bjerre i ja to wykorzystałem. Gdyby on wjechał w krawężnik na pewno bym nie triumfował. Potrzebuje chyba dwóch, trzech spokojnych treningów, aby ten sprzęt okiełznać. Może rozwiązaniem będzie kolejna podróż na Łotwę, albo zakup następnej jednostki -zastanawiał się głośno.

- Inna sprawa jest taka, że po zawodach z Częstochową u nas wysłałem sprzęt do mechanika i potem nie miałem czasu go spróbować. Silniki dostałem do użytku w sobotę i z Fogo Unią jechałem trochę w ciemno - dodawał.

Mimo stłamszenia Byków na ich terenie były stały uczestnik cyklu Grand Prix wciąż ma o czym myśleć. Waga zwycięstwa nie przeszła jednak jego uwadze - Dobrze, że wygraliśmy na tym trudnym terenie. To nas znacznie przybliża do pierwszej czwórki. Martwią mnie jednak te słabe wyjścia ze startu. Schudłem ostatnio cztery kilogramy, a te motocykle mnie dalej nie niosą - oznajmił.

Cała ekipa Jaskółek zaskakuje tym jak dosadnie odprawia kolejno swoich przeciwników. I to bez względu na obiekt, na którym przychodzi im rywalizować. - Jak tak dalej pójdzie to na koniec sezonu wszyscy w drużynie będziemy "robić" po dziesięć punktów albo więcej. I to na każdym stadionie. Myślałem szczerze mówiąc, że w Lesznie będzie na styku. Przegramy lub wygramy dwoma punktami. Ale nie 52:38. Kosmos - zakończył.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: