Trener Stali Gorzów po meczu z Włókniarzem: Nikt nie mówił, że będzie lekko

Stal Gorzów pokonała KantorOnline Włókniarza Częstochowa 50:40. W czasie spotkania sporo pracy miał Piotr Paluch, gdyż jego drużynie nie szło najlepiej, szczególnie w drugiej serii startów.

Cztery pierwsze wyścigi zapowiadały raczej, że tylko Grzegorz Walasek będzie w stanie nawiązać walkę z ekipą Stali Gorzów. Krajowy lider KantorOnline Włókniarza Częstochowa pociągnął jednak za sobą resztę kolegów, dzięki czemu po siedmiu biegach to przyjezdni prowadzili dwoma punktami. Dla gorzowian strach myśleć, co by było, gdyby Grigorij Łaguta jednak wystąpił w tym spotkaniu. - Patrząc na skład Włókniarza, gdzie nie było Łaguty, to zwycięstwo niby było wymęczone, ale tam każdy potrafi jechać. Kildemand, Jensen, Jabłoński, a szarpał też Czaja. Walasek zrobił 18 punktów i to pociągnęło całą ekipę - zauważył Piotr Paluch.
[ad=rectangle]
W środkowej części rywalizacji miejscowym zdecydowanie nie wychodziły wyjazdy spod taśmy i trzeba było próbować atakować po trasie, co nie zawsze skutkowało zdobyciem pozycji. W odróżnieniu jednak od spotkań wyjazdowych, "żółto-niebieskim" udało się szybko uporać z tym problemem. - Przegrywaliśmy po prostu starty i nie jechaliśmy na odpowiednich przełożeniach. Mocno się staraliśmy. Od połowy zawodów wszystko wróciło do normy i zdobyliśmy odpowiednią ilość punktów, by ten mecz wygrać. Nikt nie mówił, że będzie lekko - przyznał szkoleniowiec.

Najlepszym zawodnikiem w gorzowskiej ekipie był Bartosz Zmarzlik. Zaliczył tylko jedną wpadkę, mianowicie w 8. biegu. Poza tym był nieomylny i zdobył 12 punktów, dwukrotnie zastępując słabo dysponowanego Tomasza Gapińskiego. To właśnie młodzieżowiec był motorem napędowym drużyny, kiedy to po siedmiu gonitwach zwołano naradę. Jakie wtedy padały hasła? - Nie załamujemy rąk i jedziemy dalej. Każdy wyciąga wtedy wnioski, porównując się do najlepszego. Bartek odjechał bardzo dobre zawody i każdy od niego brał jakieś korekty odnośnie ustawień. Wygrywał starty i zdobywał trójki - pochwalił Paluch.

Wspomniana została słaba forma "Gapy". Wychowanek Polonii Piła w dwóch startach nie zdobył ani jednego punktu. - Tomek ze startu jechał i wiózł punkty. Tak było przynajmniej w tym jego drugim wyścigu. Jednak odchodził za bardzo na zewnętrzną część toru i musiał być zmieniony przez Bartka, abyśmy mogli dowieźć zwycięstwo - skwitował trener gorzowian.

Drobne problemy miał też Krzysztof Kasprzak, który wciąż odczuwa skutki upadku w Landshut. Tym razem również maszyny nie były najlepsze. - Miał kłopoty z silnikiem, a nie jest też w stu procentach dysponowany. Odczuwa bóle w nodze - wyjaśnił wieloletni Stali Gorzów.

Czy wobec gorszej postawy Gapińskiego można spodziewać się, że do składu wskoczy Linus Sundstroem? - Jeszcze jest tydzień czasu. Ten występ nie napawa optymizmem do tego, aby Tomek był w składzie - tonował szkoleniowiec. Wszystko wyjaśni się więc w tym tygodniu, podczas treningów.

Podobne rozwiązanie zastosowano wobec drugiego młodzieżowca. Łukasz Kaczmarek nie podołał wyzwaniu i po raz kolejny w żółto-niebieskich barwach wystąpił Adrian Cyfer. Tym razem miał lepsze i gorsze momenty. Do ciekawej akcji z jego udziałem doszło w czwartym biegu, kiedy to jechał w miejsce Nielsa Kristiana Iversena, gdyż Duńczyk dotknął taśmy. Razem z nim jechał Bartosz Zmarzlik i obaj młodzieżowcy znakomicie wystartowali, wioząc za plecami Petera Kildemanda. Jeździec, będący odkryciem tego sezonu, nie dawał za wygraną i dopiął swego na samej mecie, wyprzedzając Cyfera. - Adrian za mocno się napompował psychicznie i się "spalił". Ostatnie wejście pojechał bardzo kurczowo i wyniosło go trochę szerzej. Kildemand zaatakował, lekko przycinając i wyszedł przed Adriana. Ogólnie mogę go pochwalić. W tym jednym biegu, gdzie przyjechał na 5:1 zrobił dobrą robotę i takie wyścigi powodują, że jego pewność siebie wzrasta - zwrócił uwagę trener ekipy ze Stadionu im. Edwarda Jancarza. Juniorowi Stali wciąż zdarzają się błędy, ale miewa on przebłyski. Potrzeba tylko regularności w jego poczynaniach i więcej myślenia na torze, by nie "tracić" głowy".

Już za tydzień rusza runda rewanżowa ENEA Ekstraligi. Stal w następną niedzielę wyruszy do Częstochowy i na SGP Arena Częstochowa nie zamierza tylko bronić bonusu. - Wygrana 50:40 pozwala nam realnie myśleć o bonusie, ale też o zwycięstwie - zakończył Piotr Paluch.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: