Jarosław Hampel w serii zasadniczej Grand Prix w Malilli zdobył 10 punktów. Polak wygrał wyścig półfinałowy i awansował do wielkiego finału. W nim jednak przyjechał do mety ostatni. - W kontekście wcześniejszych występów w tym sezonie, w Malilli zanotowałem dużo lepszy rezultat, aczkolwiek miejsce na podium czy większa zdobycz punktowa, jest zawsze milej widziana, niż czwarta lokata, stąd też pozostaje lekki niedosyt - powiedział po zawodach w Szwecji dla SportoweFakty.pl Hampel.
[ad=rectangle]
Polak w finale wybrał pierwsze pole startowe, z którego ruszył całkiem nieźle, ale zabrakło szybkości na dojeździe do pierwszego wirażu. - Brakowało mi trochę w tym w finale. Miałem gorszy start, a na dystansie też nie było idealnie. Pierwsze pole startowe nie pomogło mi, bo musiałem bardzo wykontrować motocykl, przegrywając start, a Chris Holder napędzony po zewnętrznej szybko mnie wyprzedził. Chciałem go jeszcze gonić, ale brakowało mi tej szybkości na dystansie, a poza tym Chris bardzo dobrze czytał wszystkie moje próby ataków - opisuje wyścig finałowy Hampel.
W klasyfikacji generalnej "Mały" awansował do czołowej ósemki, ale oczywiście ta lokata nie jest jeszcze szczytem marzeń dla wicemistrza świata. - Stratę punktów z Pragi nie jest tak łatwo odrobić. Czołówka odjechała. Ich przewaga jest już spora, aczkolwiek to nie jest jeszcze nawet półmetek sezonu. Dużo turniejów jeszcze przed nami. Będę walczył i zobaczymy, jaki to przyniesie efekt - dodaje nasz rozmówca.
Wielu zawodników w tym sezonie boryka się z problemami sprzętowymi. Jarosław Hampel nie kryje, że jego silniki nie pracują tak, jakby oczekiwał. - Szukamy się w tym roku niemiłosiernie. Pomimo tego, że to już prawie połowa sezonu, nadal nie jestem do końca zadowolony z pracy sprzętu. Spotkałem się w tym temacie z moim tunerem Janem Anderssonem. Cały czas pracujemy, by było lepiej - kończy Hampel.